logo
Środa, 08 maja 2024 r.
imieniny:
Kornela, Lizy, Stanisława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. David Foster OSB
Przewodnik po głębszej modlitwie
Wydawnictwo M
 


 

 
Modlitwa z Pismem Świętym
 
Jeśli chcemy pozwolić na rozwój modlitwy, musimy się nauczyć pewnej ważnej umiejętności, jaką jest słuchanie. Jedną z metod, jak się tego nauczyć, jest wkomponowanie w swoją modlitwę pewnego czasu dla Biblii. Dla chrześcijan Pismo Święte jest skierowanym do nas słowem Bożym. I możemy słuchać tego słowa, nawet gdy czytamy je sobie prywatnie, a w ten naturalny sposób uczymy się modlić do Boga w ramach dwustronnej więzi, a stopniowo w relacji, w której Bóg ma decydujące słowo. Dla każdego, kto chce traktować modlitwę poważnie, jest to moment kluczowy. Nigdy nie odnajdziemy Boga, jeśli będziemy się upierać przy tym, żeby mówić wyłącznie samemu.
 
Czytanie Biblii pomaga nam wielorako. Przede wszystkim przekazuje nam wspaniałą historię wiary, w której Jezus się urodził i w której został wychowany. Wiara ta kształtowała Jego horyzonty wiary i nadziei, a dla nas, patrzących na Jezusa, „który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12,2), jest istotnym elementem naszej edukacji w wierze, nauką patrzenia Jego oczami i Jego wyobraźnią. A więc nie tylko Nowy Testament, ale także Stary Testament może nas w różnorakich aspektach wiele nauczyć.
 
Jednak mądre czytanie Biblii nie jest prostą sprawą. Warto korzystać z pewnych wskazówek w lekturze, by móc się w tej Księdze rozeznać. Mamy tutaj wiele wspaniałych narzędzi. Istnieją liczne uwagi co do systematycznej lektury oraz komentarze, bardzo pomocne informacje można znaleźć w niektórych leksykonach, a w szczególności warto polecić wydania Biblii, które zawierają wprowadzenia, śródtytuły, odsyłacze i przypisy. Wszystkie te pomoce ułatwiają właściwe podejście do tekstu. Ale każdy z nas musi się w tym odnaleźć po swojemu i starać się rozwinąć osobistą znajomość Pisma Świętego i własny z nim kontakt. Niemal zawsze polecam początkującym zaczynanie od Ewangelii, aby poznać Jezusa Chrystusa, a dopiero w następnej kolejności przejście do Dziejów Apostolskich i listów nowotestamentowych, by uchwycić, jak na początku ludzie wyrażali swoją wiarę w Jezusa i jaki kształt chrześcijańskiej wspólnoty kościelnej to uformowało.
 
Ale chociaż wymaga to pewnej wytrwałości, celem tej długiej drogi powinno być wniknięcie w całą historię biblijną, próba zrozumienia postaci i zainteresowania się tymi wszystkimi wielkimi wzlotami i upadkami, usiłowanie nieustannego wsłuchiwania się, jak całościowe pojmowanie Boga i Jego celów wśród ludu kształtowało się poprzez doświadczenie tysiącleci. Przez moje ostatnie lata w szkole pomagałem w pewnej parafii w Birmingham, gdzie ksiądz powiedział zwyczajnie, że Stary Testament czytany w świetle Nowego jest najlepszym wprowadzeniem do teologii pastoralnej, gdyż pomaga zrozumieć drogi Boże w historii człowieka, jak również proces wzrastania ludzi w tej wiedzy i w miłości do Boga.
 
Jednakże oprócz takiej wnikliwej lektury Biblii jeszcze bardziej osobiście należy karmić się nią na modlitwie. Istnieją różne metody powiązania modlitwy z czytaniem i z medytacją. Szczególnie owocne są trzy. Najstarsza z nich to tradycyjna praktyka lectio divina, często kojarzona z duchowością monastyczną, ale która w rzeczywistości daje się wywieść z liturgicznej tradycji chrześcijańskiej i powraca do starożytnych metod traktowania świętego tekstu. Idea ta polega po prostu na tym, by podczas swojej cichej modlitwy rozważać w sercu fragment Biblii z prostą wiarą, że jest to słowo Boże osobiście skierowane do mnie, niemal tak, jakbyśmy słyszeli Boga Ojca lub Jezusa czytającego nam te słowa. Przeżuwając i trawiąc te słowa nie tylko swoim umysłem, ale przyjmując je w głębi serca, staramy się uchwycić swego rodzaju odpowiedź, jaką w nas wywołują, usłyszeć, jak odnoszą się do naszej obecnej sytuacji życiowej. Tę odpowiedź kierujemy do Boga w modlitwie i albo słowami, albo cichym poruszeniem serca składamy przed Nim siebie samych, swoje życie, swoje radości, swoje nadzieje i obawy. I w końcu myślimy już tylko o Nim i wyrażamy swoją miłość do Niego w prostym akcie modlitwy kontemplacyjnej.
 
Kolejną metodą zastosowania Biblii jest inna praktyka medytacyjna, czasami zwana medytacją ignacjańską. W medytacji tego typu należy za pomocą wyobraźni głęboko włączyć się osobiście w przypowieść lub scenę z Biblii, usiłując odnaleźć się w niej, rozważać wybrany fragment, niejako będąc wewnątrz niego, i zawsze badać swoją reakcję, poruszenia swojego serca. Chociaż formalnie jest to w mniejszym stopniu modlitewna rozmowa niż lectio divina oraz zachęca do swobodniejszego psychologicznego wchodzenia w przypowieść zamiast dialogu z tekstem, to jednak w praktyce ten styl medytacji jest bliski lectio divina przez to, że urywek biblijny staje się bezpiecznym polem umożliwiającym nam otwarcie serca i rozeznawanie ducha, jaki nas porusza, a w wyniku tego procesu – odnalezienie przestrzeni dla modlitwy.
 
I wreszcie niektórzy ludzie, w odpowiedzi na wezwanie do bardziej kontemplacyjnej modlitwy z wykorzystaniem Pisma Świętego, mogą uznać za owocną metodę znaną jako modlitwa głębi. W czasach współczesnych kojarzy się ją szczególnie z cysterskim mnichem o. Basilem Penningtonem, jakkolwiek modlitwa głębi stosuje bardzo tradycyjne podejście, które zostało opisane pod koniec czwartego i na początku piątego wieku w Konferencjach z ojcami (konferencja IX i X) Jana Kasjana. Bardzo podobnych rad udziela anonimowy angielski traktat mistyczny z połowy czternastego wieku Obłok niewiedzy. W takim podejściu wyrażenie lub słowo z biblijnego fragmentu (ale może też ono pochodzić skądkolwiek), które w jakimś sensie „przemówiło” do kogoś, wykorzystuje się w modlitwie medytacyjnej dwojako: albo poprzez ciche powtarzanie go, jako swego rodzaju sondę zanurzającą nas w głębszej modlitwie, gdy następuje potrzeba utrzymania serca w stanie przebudzenia i koncentracji na Bogu, albo jako kotwicę utrzymującą nas w skupieniu na Tym, komu oddajemy cześć w ciszy swojego serca.

Zobacz także
ks. Krzysztof Mierzejewski
Bardzo wielu ludzi przyjmuje sakramenty bezowocnie. Sakrament bardzo często – chociaż sam w sobie jest ważny – nie sprawia żadnych skutków, jeżeli nie przystępujemy do niego w wierze, w Duchu Świętym, jeżeli nie przeżywamy go jako spotkania z Chrystusem, z Jego śmiercią na krzyżu, z Jego zmartwychwstaniem. 
 
Tomasz Powyszyński

Październik został uznany za miesiąc maryjny, więc kiedy lepiej rozmawiać o różańcu niż właśnie w październiku? Różaniec jest modlitwą bardzo ciekawą i paradoksalną: jest i łatwy, i trudny jednocześnie; jest i prosty teologicznie, i głęboki; odmawianie go może być szalenie pociągające, ale bywa, że także nudne i nużące. Jest w nim po prostu coś… ludzkiego.

 
Jacek Prusak SJ
Współczesna kultura wypromowała modę na życie w pojedynkę. Bardzo wielu młodych ludzi wybiera taki styl życia, bo pozwala im on na mobilność i przedłużanie edukacji, a równocześnie chroni przed emocjonalną separacją od rodziców. Jak się okazuje, ten wybór bywa bardzo kosztowny. Kilkanaście lat poświęceń i wyrzeczeń z reguły kończy się dla singli kryzysem. Mają po trzydzieści kilka lat, na koncie ukończone studia z doktoratem lub inne zawodowe osiągnięcia, stać ich na zakup mieszkania, samochodu, ale zadają sobie pytanie, dla kogo to wszystko?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS