logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Piórkowski SJ
Stany duchowe człowieka
Mateusz.pl
 


Czym jest pocieszenie duchowe i w jakich znakach się wyraża?

Często pocieszenie objawia się poprzez łzy, które są zewnętrznym przejawem tego, co dzieje się w sercu. W relacjach międzyludzkich łzy są czymś naturalnym. Wyrażają radość, wzruszenie, ból po stracie kogoś bliskiego, tęsknotę itd. Również w relacji do Boga łzy są darem, który nie ma nic wspólnego z histeryzowaniem czy twierdzeniem, że nie przystoi on dorosłym, a zwłaszcza mężczyznom. Przeciwnie ronienie łez przed Bogiem jest znakiem, że cały człowiek wraz z ciałem i emocjami przeżywa kontakt ze Stwórcą.

Łzy wypływają z uczciwej oceny siebie samego, są owocem wewnętrznej skruchy, która dotarła do głębi człowieka. Istotną cechą daru łez jest fakt, że wprawiają ciało w drżenie, płyną spontanicznie i bez przymusu. Ponadto łzy mogą pojawić się, kiedy doświadczamy Boga na modlitwie, podczas przyjęcia Sakramentu Pokuty czy w czasie dziękczynienia po Komunii św. Ogarnia nas również wzruszenie, kiedy odkrywamy Boga w dziele stworzenia czy historii zbawienia, bądź gdy niespodziewanie dostrzegamy Go jako nieustannie obecnego w naszym życiu.

Łzy otwierają drogę na wyższy poziom, koncentrują myśl i serce na Bogu i wyrywają z siebie. Są niejako zapowiedzią niekończącej się radości z oglądania Boga twarzą w twarz.

Jednak łzy nie są celem modlitwy, chociaż wyrażają naszą szczerość względem Pana i bardzo do Niego pociągają. Są one raczej środkiem, dzięki któremu Bóg przybliża nas ku sobie. Nie można szukać w relacji z Bogiem tylko wzruszeń w żywym odczuwaniu obecności Bożej, które by rozszerzały pierś i przyśpieszały bicie serca. Narażamy się wtedy na niebezpieczeństwo znudzenia się modlitwą, w momentach, kiedy nie towarzyszy nam tego typu błogie doświadczenie. Z drugiej strony, nie trzeba się bać łez, które rzekomo świadczyłyby o naszej słabości. Jest to dar, o który można prosić.

Ewagriusz tak pisze do swojego ucznia: Módl się najpierw o dar łez (...) Módl się ze łzami a twa prośba będzie wysłuchana. Nic tak nie raduje Pana jak błaganie zanoszone pośród łez.

Dusza doznaje również pociechy, kiedy po jakimś czasie ciemności otrzymuje światło, w którym wyraźniej zdaje sobie sprawę z tego, co robić, jak postępować. Naturalną drogą, poprzez którą to olśnienie dochodzi do człowieka jest Słowo Boże. Duch Święty przez dar rozumu odkrywa przed człowiekiem swoje niezgłębione tajemnice, pokazuje, w jaki sposób to słowo wypełnić i wlewa do serca pragnienie pójścia za Jego natchnieniem.

Ale może posłużyć się również lekturą duchową, obrazem, filmem, wydarzeniem, czy wprost spotkaniem z drugim człowiekiem. Nieraz takie oświecenie spada w najmniej spodziewanym momencie. Często oznaką pocieszenia jest radość z dobra wyświadczonego bliźnim, z dokonanego wyboru życiowego. Innym razem pocieszenie wyraża się poprzez odczucie uporządkowania myśli, wyjaśnienie motywów działania, które wydawało się bezcelowe itp.

Modlitwa w okresie pocieszenia jest niezwykle intensywna, pełna wewnętrznego pokoju i odpoczynku, radości, niezwykłego poznania. Człowiek pragnie wówczas trwać na niej jakby nie miała się nigdy skończyć. Jest to czas szczególnego nasycania się siłą i ufnością, aby móc wytrwać w nadchodzącym okresie próby. Mową serca w głównej mierze jest jednak milczenie i pustka. Doznawanie odczuwalnej pociechy jest bardziej właściwe cielesnej naturze niż duchowej. Dlatego pocieszenie jest częstsze u początkujących na drodze duchowej, aby ich mocniej związać z Bogiem. Przygotowuje ono do oczyszczenia, które już nie wiąże się z tak wzniosłymi przeżyciami – do strapienia.

Strapienie duchowe

Św. Ignacy stwierdza wyraźnie, że obok pociechy istnieje w życiu duchowym stan, który w żadnym wypadku nie ma w sobie niczego z cech charakteryzujących pocieszenie. Jest on niejako zaprzeczeniem przeżyć rodzących się podczas duchowej radości. Tym doświadczeniem jest strapienie. Tym samym można stąd wyciągnąć wniosek, że dusza ludzka nie może znajdować się gdzieś pośrodku, rozpięta między tymi podstawowymi kategoriami kondycji ducha. Niemożliwe jest istnienie w jakiejś nieokreśloności duchowej, jak to niektórzy próbują udowadniać. Złudne jest też dążenie do wyzbycia się wszelkich poruszeń ducha.

Fundamentalnym doświadczeniem, jakie niesie z sobą strapienie, jest poczucie pozornego odłączenia od Stwórcy i oczekiwanie na kolejne „odezwanie się" niby nieobecnego Boga. Istotę strapienia w znakomity sposób ujął Henri J.M.Nouwen pisząc, iż życie duchowe jest przede wszystkim cierpliwym oczekiwaniem, to znaczy oczekiwaniem w cierpieniu, podczas którego wiele doświadczeń niespełnienia przypomina nam o Bożej nieobecności. Jest to jednak oczekiwanie z nadzieją, które pozwala nam rozpoznać pierwsze znaki przyjścia Boga pośród naszego bólu. Zatem do tajemnicy Bożej obecności można się zbliżyć tylko dzięki świadomości Jego nieobecności. Pośród tęsknoty za nieobecnym Bogiem odkrywamy Jego ślady i uświadamiamy sobie, że nasze pragnienie, by kochać Boga, rodzi się z miłości, którą On nas dotyka. W cierpliwym oczekiwaniu na Ukochanego odkrywamy jak bardzo On już wypełnić nasze życie. Jak miłość matki do syna wzrasta, kiedy on jest daleko, jak dzieci uczą się doceniać bardziej swoich rodziców, kiedy są same w domu, i jak kochankowie odkrywają siebie nawzajem podczas rozłąki, tak nasza intymna relacja z Bogiem może stać się głębsza i bardziej dojrzała dzięki oczyszczającemu doświadczeniu Jego nieobecności.
 
Zobacz także
ks. Paweł Siedlanowski

Szczególną rolę w Adwencie odgrywa Maryja. Od początku, nim jeszcze „góry stanęły i wody ­miały swoje granice” (por. Prz 8, 22-31), została ­wybrana przez Boga na Matkę Zbawiciela. Kontemplujemy Jej wiarę, posłuszeństwo, gotowość do podjęcia współpracy z Przedwiecznym Bogiem. Trzeba odkryć głębszy sens Jej kluczowej roli w historii zbawienia – szczególnie w kontekście naszego czasu: zauważyć, że – jak tłumaczył liturgista ks. prof. Bogusław Nadolski – „Bóg nie przyniósł ciała ze sobą «z góry»..." 

 
Peter Halldorf
W człowieku znajduje się fundamentalna tęsknota. Jesteśmy stworzeni dla Boga. Wszyscy wiemy jak łatwo możemy żyć tylko na powierzchni, gdzie nie dociera nic z tej tęsknoty. Sposób w jaki człowiek poszukuje ciągle nowych rzeczy i cały czas się rozczarowuje, jest dla mnie dowodem na to, że tęskni za czymś nieskończonym.

Rozmowa Peterem Halldorf z karmelitą o. Wilfridem Stinissenem.
 
Jan Halbersztat
Co byś zrobił mając świadomość, że już zawsze będzie ciężko i pod górkę? Że zawsze już będziesz musiał zmagać się ze zniechęceniem, z brakiem poczucia Bożej obecności, z duchowym chłodem, z pustką w sercu? Że już zawsze modlitwa czy Eucharystia będą (na poziomie uczuć) ciężkim obowiązkiem, a nie radością? Że już do końca będziesz musiał walczyć z pokusą grzechu, nie mając za grosz satysfakcji ze zwycięstwa? Że miejsce radości wiary i poczucia bliskości Boga zajęła pustka - i że ta pustka wcale nie zniknie jutro, pojutrze ani za rok?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS