Adwent to czas szczególny. I chociaż dzień coraz krótszy, a aura niezbyt sprzyjająca, większość ludzi przyznaje, że lubi tę atmosferę oczekiwań i przygotowań. Mikołaj, podarunki pod choinkę, zakupy, jedzenie na święta, alkohol, przyjazd gości lub wyjazd do rodziny... To wszystko wiąże się z troskami doczesnymi, z bieganiem po sklepach... Chociaż jest to część tradycji związanych ze świętowaniem Bożego Narodzenia, konsumpcjonizm nie może zdominować tych starań.
Świat pędzi naprzód, tempo życia przyprawia nas o zawrót głowy. W natłoku spraw i obowiązków nie dostrzegamy czasem ważnych problemów. Nie widzimy, że jesteśmy... wykorzystywani. W pracy, na ulicy, w sklepie, w telewizji jesteśmy zasypywani setkami reklam, ofert, propozycji. Wszystko, by osiągnąć jeden cel - sprzedać produkt. Dlaczego tak się dzieje, kto nami manipuluje, jak się bronić i nie dać wykorzystać?...
Współczesna kobieta udaje, że dopuszcza do swoich tajemnic przez "wspólne podejmowanie decyzji": mieć dziecko czy nie mieć, przez tzw. "rodzenie rodzinne". Jednak wszystko to pozory – mężczyzna jest tak stworzony, by nie mieć dostępu do tej kobiecej sprawy. Dzisiaj kobieta stała się we własnych oczach panią życia i śmierci...
Można przyjąć, że remedium na niekomfortową sytuację człowieka współczesnego może stać się posiadanie autorytetu. Powstaje jednak pytanie: czy łatwo znaleźć autorytet? Analiza faktów społecznych skłania do negatywnej odpowiedzi na to pytanie. Zapotrzebowaniu na autorytety nie odpowiada, mówiąc językiem marketingowym, ich podaż. Jakie są tego uwarunkowania, spróbuję wyjaśnić stawiając tezę o zmienności autorytetu w ontogenezie.
Postawa człowieka, który mówi, że jest wierzący, ale niepraktykujący, nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Podobnie jak postawa niepraktykującego lekarza, policjanta, stolarza, męża czy żony. Dlaczego więc na płaszczyźnie wiary spotykamy się z takim sformułowaniem? U podstaw takich stwierdzeń tkwi nieznajomość wiary.
Z ks. infułatem Janem Sikorskim rozmawia Maria Kłosowska
Ładna, łagodna nazwa dla ciemnych emocji buzujących pod osłoną ciszy. Łagodna nazwa dla zjawiska, którego efektem są zranienia. Ból dotyka i tych, którzy milczą, i tych, którzy są bezradnymi świadkami tej zbrojnej ciszy, a czasem posłańcami używanymi przez obie strony dla wzajemnej manipulacji.
Mówimy dziecku, gdy z przerażeniem obudzi się w nocy: „Nie bój się, to tylko sen”. Z drugiej strony uporczywe lub zaskakujące sny budzą w nas refleksję: „To musi coś znaczyć!”. Sen – tajemnicza rzeczywistość, w którą zanurzamy się z codzienną regularnością. Fabuła snów jest często zaskakująca, poszarpana, w najlepszym przypadku powiemy „poetycka”, w najgorszym – „bezsensowna”. Czy to chaotyczny zestaw przypadkowych elementów, czy przekaz od wyższej jaźni? Kosz na śmieci zmęczonej głowy, czy emanacja głębokiej mądrości?
Doba po dobie nasze ciało małymi krokami zbliża się do śmierci, obumierają komórki nerwowe, zdolności poznawcze, niećwiczone, cofają się. Z wiekiem coraz liczniejsze są błędy, których nie udało się nam naprawić, a szanse na zmianę kierunku życia coraz mniejsze. Tracimy małe i duże możliwości, niewiele znaczące i kluczowe relacje, tracimy też siłę, zdolności i młodość. Żyjąc, tracimy nieustannie.
Tytuł ten może brzmieć prowokacyjnie, tymczasem wśród renesansowych utworów znajduje się łaciński tekst zatytułowany Maria Magdalena Iesu Christo – „Maria Magdalena do Jezusa Chrystusa”. Utwór ten, liczący sto pięćdziesiąt sześć wersów, ma formę poetyckiego listu, który pisze Maria Magdalena do Jezusa w niedługim czasie po Jego Zmartwychwstaniu.
Na początku XIX wieku rodzina europejska miała charakter wybitnie wiejski. Ponad 75% polskich rodzin mieszkało na wsi i utrzymywało się z uprawy roli i hodowli bydła. Była to przeważnie grupa wielopokoleniowa, z wyraźną strukturą wewnętrzną. Autorytet ojca był niepodważalny. Ideałem była rodzina wielodzietna...
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.