logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Pulikowski
Warto być ojcem
Wydawnictwo Jerozolima
 


format: 14x20 cm;
stron 152


 

Oczekiwania

Mamy wreszcie różne oczekiwania od małżeństwa - jest to osobna dziedzina. My często nie doceniamy roli oczekiwań w naszym życiu, a od tego ogromnie dużo zależy. Całe nasze samopoczucie, ocena naszego życia zależy nie tyle od tego, jak nam się obiektywnie żyje, ile od tego, jak nasza rzeczywistość się ma do oczekiwań, do tego, czego się spodziewaliśmy.
Może obrazowo. Sytuacja niemożliwa do zaistnienia w życiu, ale możemy ją sobie wyobrazić. Dwóch ludzi żyje zupełnie identycznie: te same przykrości, te same radości, te same smutki. I ci dwaj ludzie mają takie same żony, takie same dzieci, takie same kłopoty. Wszystko dokładnie to samo, tyle że jeden z nich wcześniej myślał, że życie ułoży mu się lepiej, a drugi myślał, że będzie mu się żyło gorzej. Oczywiście ten pierwszy jest nieszczęśliwy, a ten drugi jest superszczęśliwy. Tak wiele zależy od oczekiwań!

I teraz jeżeli sobie uzmysłowimy, że bardzo powszechnie młodzi ludzie wchodzą w małżeństwo z oczekiwaniami niemożliwymi do spełnienia - mówię to z pełną odpowiedzialnością - to muszą w małżeństwie poczuć się nieszczęśliwymi. Jeżeli nie zmodyfikują swych oczekiwań, nie urealnią ich - będą całe życie nieszczęśliwi. Przy tym młodzi ludzie nie rozmawiają o swoich oczekiwaniach i oni- tak konkretnie - nie znają swoich oczekiwań. W każdym razie oczekiwania to coś, o czym na pewno warto rozmawiać i myślę, że każdy z nas najłatwiej może sobie pomóc, najszybciej, właściwie z godziny na godzinę poprawić jakość swojego życia, jeżeli "pogrzebie" w swoich oczekiwaniach. Jeżeli nabierze dystansu: właściwie tego to ja naprawdę nie muszę mieć. I nagle jest mu lżej. Sokrates ponoć chodził po agorze pełnej różnorodnych towarów i mawiał: Jaki ja jestem szczęśliwy, że nie muszę tego wszystkiego mieć.

Kobiety mają zdecydowanie inne oczekiwania względem małżeństwa niż mężczyźni. Kobieta myśli sobie mniej więcej tak: Wreszcie będziemy razem, będę miała męża, urządzę sobie życie. Nie patrzy na nic: Będę miała męża. I w końcu ma męża, tyle że on jej życie "urządza" nieraz tragicznie. Dramatyczne są decyzje dziewcząt podjęte tylko dlatego, żebym miała męża - wbrew logice, wbrew odpowiedzialności za los własnych dzieci. Muszę mieć męża.
Mężczyzna zupełnie inaczej patrzy na małżeństwo. Jest jedno oczekiwanie typowe, którego żaden mężczyzna nie wymieni, gdy się go o to spyta, a jednak każdy ma to wpisane w siebie i bardzo często mocno rzutuje to na małżeństwo. Oczekuje mianowicie: Będzie mi w domu u żoneczki co najmniej tak wygodnie jak u mamusi. Im mamusia więcej robiła dla synusia, tym gorzej dla jego żony. Bo on nie zauważa tego, że dla jego wygody potrzebny jest jakiś wysiłek żony, jakiś jej wkład. Nie, po prostu jemu się to należy. I wtedy bardzo trudno jest mężczyźnie wyrażać wdzięczność za codzienność, w którą żona całe siły i życie nieraz wkłada.

Ale to raczej nie jest oczekiwanie, to jest wręcz jakaś oczywistość. Mężczyzna tego nie nazwie oczekiwaniem. Oczywiście jest to ukryte oczekiwanie. Natomiast uświadamiane, bardzo powszechne oczekiwanie mężczyzny brzmi: Wreszcie rozwiążą się moje problemy seksualne, moje problemy z płciowością. Oczekiwanie w pewnym sensie prawidłowe, natomiast zupełnie nie do spełnienia, bo one "się" nie rozwiążą. A poza tym: będą to już nie moje problemy, a nasze. To oczekiwanie powinno być przetworzone: Od dnia ślubu mamy dobre warunki do rozwiązywania naszych wspólnych problemów w tej dziedzinie; będzie to wymagało trochę pracy, trochę czasu, trochę wysiłku i trochę pokory pewnie również, ale po jakimś czasie będzie lepiej, coraz lepiej... To oczekiwanie się spełni. Natomiast oczekiwanie typu: pstryk, jak za naciśnięciem kontaktu wchodzę w małżeństwo i znikają moje problemy seksualne - zupełnie nie jest możliwe do spełnienia. Może jedynie zaowocować niezadowoleniem, frustracją.

Również w przeżywaniu płciowości są u obu płci istotne i często nie uświadamiane różnice.
Jak ważna życiowo jest świadomość różnic między mężczyzną a kobietą, niech zilustruje sytuacja z życia wzięta: pan profesor wyższej uczelni po siedemnastu latach małżeństwa został opuszczony przez żonę; żona z dziećmi odeszła do mamusi. Ten człowiek przyszedł do poradni. Zaczął mi udowadniać, że jego żona zachowywała się okropnie przez te siedemnaście lat. On prowadził zeszyt, notował jej zachowania i on jej przez siedemnaście lat udowadniał, że ona się zachowuje źle... Bo nie tak jak on, a dokładnie tak jak normalna kobieta. Gdy ja tłumaczyłem mu, jakie są typowe zachowania kobiety, typowe reakcje, typowe potrzeby - no to chłop się po prostu jak dziecko popłakał, bo dopiero teraz dowiedział się, że on przez siedemnaście lat właściwie się nad żoną znęcał, psychicznie ją katował, mając pretensje o to, że jest normalną kobietą. Wszystkie pretensje sprowadzały się w zasadzie do pretensji o jej kobiecość. Płacząc powiedział: Czemu ja tego nie wiedziałem siedemnaście lat wcześniej? Dlaczego mi tego nikt nie powiedział? Nie wystarczy być inteligentnym, nie wystarczy być wykształconym, trzeba na ten temat trochę wiedzieć i wzbudzić refleksję, bo inaczej to nie damy rady, po prostu się pogubimy. Możemy żyć obok siebie i wręcz zamęczać się pretensjami o to, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. A już nie mówię o cieszeniu się z inności, odmienności kobiety, odmienności i specyfiki mężczyzny. Te sprawy nas zwykle nie cieszą, ale drażnią.

Konsekwencje różnic - to nieporozumienia na każdym kroku. Mąż kupuje żonie bilety na mecz bokserski, a ona się obraża. To jest jaskrawy, czytelny dla każdego przykład, ale życie niesie całe mnóstwo subtelnych nieporozumień i żeby się przez nie przebić do siebie, trzeba podjąć trud komunikowania się. Mamy tworzyć komunię, trzeba się więc komunikować. Warto nauczyć się dobrego komunikowania się, dobrego, skutecznego, tworzącego komunię - by przebić się poprzez odrębność osób mężczyzny i kobiety. Żeby w inności, nie niszcząc jej, zbudować tę cudowną komunię, do której jesteśmy stworzeni. Komunię na wzór komunii Osób Boskich.


Zobacz także
Ks. Rafał Masarczyk SDS
W dzisiejszym świecie człowiek spotyka się z wielką ilością informacji, trudno jest czasem w tym wszystkim się orientować. Rodzi to pytanie czy lepiej być specjalistą w jednej wąskiej dziedzinie, czy starać się poznać jak najwięcej rzeczy? Ktoś znany z wielu umiejętności technicznych, umiejący wiele rzeczy naprawić, żalił się: Co z tego, że umiem wiele rzeczy naprawić, kiedy tak naprawdę wszystko znam po łebkach, nic tak do końca...
 
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Małżeństwo w języku łacińskim nosi nazwę matrimonium. Słowo to składa się z dwóch wyrazów: mater (matka) i munus (obowiązek). Drugim określeniem używanym na tę rzeczywistość jest coniugium wywodzące się od commune iugum (wspólny ciężar, wspólny trud). Polska nazwa małżeństwo wywodzi się dawnego słowa małżona, które oznacza: "żona pojęta uroczyście na mał"....
 
Lucyna Kobełecka
Miałam szczęście kilka dni spędzić we Francji i przyglądać się życiu Secteur Pastoral Vexin Quest, czegoś, co chyba nie ma w organizacji ani nazewnictwie Kościoła w Polsce swojego odpowiednika. Pod względem terytorialnym przypomina duży dekanat, tworzy go dwadzieścia osiem parafii, ale ma jednego proboszcza, więc bardziej kojarzy się z parafią, taka parafia-matka...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS