Przekład ks. Eligiusz Piotrowski
Kraków 1997
(C) Wydawnictwo WAM, 1997
31-501 Kraków, ul. Kopernika 26
wydanie: drugie
oprawa: miękka
ISBN: 83-7097-952-1
format: 124x194 mm
stron: 136
data wyd.: maj 2002
PODSUMOWANIE
Logos jako pojmujący rozum może tylko legein w wyzbieraniu pojedynczych rzeczy, faktycznych prawd, "dogmatów"- jeśli wybierając pozbiera i zgromadzi je kierując się ku wybranemu punktowi. Gdy idzie o Objawienie Boga w Chrystusie, to punkt ten, zarówno w teologii fundamentalnej, jak i w dogmatyce, może być tylko jeden.
Nie może on znajdować się w kosmologii (względnie religijnej ontologii). Jeśli w przeszłości filozofia i teologia były ze sobą ściśle splecione, to reformacja i czasy nowożytne miały słuszne prawo do tego, by je rozdzielić, nawet wówczas, kiedy niesłusznie pozwoliły na to, by rozum i wiara rozeszły się i nie miały ze sobą żadnego związku.
Punkt ten nie może znajdować się w antropologii, ponieważ człowiek nie jest miarą dla Boga i ludzka odpowiedź nie jest miarą dla Słowa, które jest skierowane do człowieka.
Ów punkt może znajdować się tylko i wyłącznie w Objawieniu pochodzącym od Boga, które przynosi ze sobą swoje własne, ogniskujące centrum. Jednak ono, w powszechnie przyjętym, katolickim ujęciu, głoszącym, że wielość dogmatów wiary byłaby wystarczająco zebrana poprzez jedność kościelnego Urzędu Nauczycielskiego, który przedkłada je do wierzenia, osadzone jest za nisko; jest tak nawet wtedy, gdy legitymuje się on ustanowieniem przez Chrystusa, który ze swej strony usprawiedliwia się jako Posłany przez Ojca. Formalny autorytet Kościoła, tak jak Chrystusa, będzie ostatecznie wiarygodny tylko jako objawienie majestatycznej wspaniałości miłości Boga; wtedy autorytet będzie rzeczywisty.
Także w opozycyjnym nauczaniu ortodoksyjno-protestanckim centrum osadzone jest za głęboko. Jako punkt zborny określa ono nie urząd, ale samopotwierdzające się, samowykładające się i domagające się posłuszeństwa słowo Pisma, zwłaszcza w jego niedoścignionej, egzystencjalnej dwubiegunowości: Stary i Nowy Testament, sąd i łaska, Prawo i Ewangelia. Nawet gdyby była to formalna postać pisma, to i tak ono jako całość daje świadectwo o konkretnym, Wcielonym Bogu, który samego siebie interpretuje jako absolutną miłość Boga.
W zasadzie prawdę tę dostrzegła teologia liberalno-protestancka, pozwalając Jezusowi z Nazaretu odsłonić drugą stronę starotestamentalnego przekazu o Bogu (który w Starym Testamencie ma dwa oblicza - gniewu i miłości), a mianowicie czyste oblicze miłości odwiecznego Ojca. Bagatelizuje ona jednak kenotyczny kształt Objawienia przez Krzyż i Zmartwychwstanie, traktując to jako zwykłą "naukę" względnie "przypowieść", zamiast z największą powagą odczytać sam sposób Objawienia jako dramatyczne odsłonięcie trójjedynej miłości Boga i jej miłosną walkę o człowieka. To nie beztroska nauczającego słowa wyrywa psujące się ciało grzesznika z trzydniowego pobytu w opieczętowanym grobie i wynosi podupadłą odwagę uczniów na poziom świadectwa o zmartwychwstaniu składanego wobec świata.
Po drugiej stronie tych trzech wewnątrzteologicznych punktów zbornych znajduje się jeden, nakreślony przez nas, który został znaleziony - nie po omacku i na wyczucie, lecz pewnie - poprzez t r e ś c i o w e zebranie w sobie kerygmatu; punkt, który - co łatwo dostrzec - zawiera w sobie punkty zborne wymienione powyżej i tylko w ten sposób okazuje się być najwyższym centrum pozostającym ponad nauką o świecie i człowieku. Żaden formalny autorytet ani Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, ani Pisma - nie zostaje zakwestionowany przez "wspaniałość" objawiającej się Bożej miłości; wręcz przeciwnie, zostaje przez nią ostatecznie potwierdzony, a posłuszeństwo wobec takiego autorytetu będzie miało głębsze uzasadnienie, zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. Jednak "nauka" o kochającym Bogu otrzymuje dopiero w tym podwójnym posłuszeństwie miłości swoją konieczność i aktualność jako misterium miłości, dokonujące się tu i teraz. Nie zostanie też zakwestionowany żaden filozoficzny obraz Boga, lecz każdy z nich uzupełniony będzie w swej fragmentaryczności przez przebijającą się tajemnicę miłości, a przy okazji formalny zasięg filozoficznych koncepcji może zapobiec temu, że pogląd teologów, egzegetów i każdego wierzącego chrześcijanina zamknie się, z lekceważeniem Ducha Świętego, na najważniejszy wewnątrzhistoryczny aspekt objawienia Chrystusa, traktując to jako coś najmniej ważnego. Ostatecznie przez Objawienie nie zostanie zanegowane żadne naturalne-nadprzyrodzone, antropologiczne pragnienie ani żadne wewnętrzne spełnienie owych tęsknot cer inquietum; pojawi się jedynie konstatacja, że to serce zrozumie samo siebie dopiero wówczas, kiedy najpierw dostrzeże zwróconą ku sobie miłość Bożego Serca, które dla nas zostało przebite na Krzyżu.
Miłość objawia się człowiekowi na "zewnątrz" nie dlatego, że jego duch jest zmysłowy, lecz dlatego, że miłość istnieje pomiędzy osobami, co każda filozofia skłonna jest nieustannie pomijać. Bóg, "Całkiem Inny" niż my, objawia się w miejscu innego, w "sakramencie brata". I tylko jako "Całkiem Inny" (niż świat) jest On jednocześnie N i e - I n n y m (Kuzańczyk: De non-aliud), który w swojej inności przekracza także opozycję pomiędzy wewnątrzświatowym tym lub innym bytem. Tylko dlatego, że jest On "kimś ponad", jest "kimś w". Jednak dlatego, że jest "kimś ponad", nie traci On prawa, mocy i słowa, by objawić się nam jako odwieczna miłość, by w swojej niepojętości uczynić siebie zrozumiałym i siebie darować. Consideratio rationabiliter comprehendit incomprehensibile esseb.
Zajmują się dość szczególnym zajęciem - przygotowaniem do sakramentów osób dorosłych. Ich charyzmat to podprowadzenie ludzi do spotkania z Panem Bogiem w liturgii, w sakramentach świętych.
Z s. Alicją Rutkowską, jadwiżanką wawelską, koordynatorką Ośrodka Katechumenalnego przy kościele św. Marka w Krakowie, rozmawia Krzysztof Górski OCD