W przeszłości dochodziło często do konfliktów miedzy tym obrazem świata, jaki ukazuje Biblia i tradycja kościelna, a tym nowym obrazem świata, który opiera się na doświadczeniu metodycznie pewnym i na rachunku matematycznym. Czy współczesne nauki przyrodnicze widzą, dziś wyraźniej niż kiedyś swoje granice?
Pytania: Skąd pochodzi świat? Dokąd zmierza?, wykraczają poza teren nauk przyrodniczych, są wobec nich wygórowane. Odsyłają one do teologii, nauki o Bogu. Czy jednak teologia przestrzega dziś ściślej swych granic niż kiedyś (myślę o Galileuszu)?
Większość przedstawicieli dzisiejszej nauki przyjmuje hipotezę, że cały byt materialny dąży drogą ewolucji do coraz wyższych form bytu i życia, a cel tej ewolucji stanowi człowiek. Zgodnie z tą hipotezą świat powstał mniej więcej 12 miliardów lat temu, nasza ziemia liczy 5 do 6 miliardów lat, przed 3 miliardami lat pojawiało się na niej życie, a "dopiero" przed 2 milionami lat - życie człowiecze. Jak ustosunkowuje się do tego ujęcie wiara w Boga - Stworzyciela?
Opis stworzenia zawarty już na pierwszych kartach Starego Testamentu jest pod względem formy pokrewny eposom (opowieściom) Fenicjan i Babilończyków o stworzeniu. Czym jednak różni się od nich?
W biblijnym opisie stworzenia czytamy, że dnia siódmego Bóg odpoczął po dziele, którego dokonał (por. Rdz 2,2). Czy znaczy to, że Bóg "zmęczył się" swą pracą?
W biblijnym opisie stworzenia powtarza się wielokrotnie stwierdzenie, że wszystkie rzeczy, które Bóg uczynił, są dobre. Co oznaczają te formuły, które powtarzają się jak refren?
Czym dla Ojców jest post? Odpowiedzmy krótko: powstrzymywaniem się od jedzenia i picia. W kontekście egipskim podkreślić należy zwłaszcza ów drugi element: nie tyle głód dręczy mnicha na pustyni, co pragnienie.
W dzisiejszym świecie ciężko jest człowiekowi zatrzymać się, by wejść w świat ducha. Ludzie żyją w pełnym zabieganiu, gwarze, hałasie, huku. Przytłoczeni różnymi sytuacjami z zewnątrz, dochodzących ze środków masowego przekazu, pragną wyciszenia, które znajdują jedynie w Bogu i dlatego przychodzą do świątyni...