logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Emilio Szopiński
Fortuna Misjonarza
Wydawnictwo Ad Oculos
 


Wydawca: Ad oculos
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7613-081-1
Format: 155x220
Stron: 186
Rodzaj okładki: miękka

 

Miejsca i warunki, w jakich odprawiano msze święte

Nie będę ponownie opisywał stanu zastanych kaplic. Jak one były umeblowane? Byle jaki stół był ołtarzem. Wszystko, co było potrzebne do mszy świętej trzeba było przywieźć w walizce, a jak nie można było samochodem dojechać na miejsce, trzeba ją było przynieść.

Ile razy miałem zdrożną myśl: pasowałby tu helikopter. Ławki? Ręcznie cięte deski, na dwóch klockach. Konfesjonał? Dobrze jak było krzesło, a nie tylko klocek. Dzwon? Byle jaki kawałek żelaza powieszony na gałęzi drzewa. Składka? Polepszyło mi się, jak wierni zaczęli przynosić mandiocę, jajka, kukurydzę.

Wizyta księdza biskupa

Tam, gdzie istniała kaplica, było ustalone, że msza będzie odprawiana raz na miesiąc, na przykład w pierwszą niedzielę miesiąca. Jeżeli jednak tej niedzieli padało i nie można było dojechać, trzeba było czekać na następną pierwszą niedzielę miesiąca, o ile nie padało. Tak więc niejednokrotnie msza była odprawiana raz, lub dwa razy w roku.

Bardzo mi się spodobał taki kawał: "W Związku Radzieckim były trzy rodzaje wiadomości: prawdziwe, prawdopodobne i inne. Prawdziwe: teraz jest godzina 10:00 ;prawdopodobne: jutro będzie ładna pogoda; oraz inne..."

Mądrość moich wiernych wypływała z daru obserwacji i dobrej pamięci. Zapamiętali: jaka była pogoda (do południa czy po południu) pierwszego i następnych dni po Bożym Narodzeniu, taka była pogoda danego miesiąca.

W jednej miejscowości było święto Patronalne. Jak zwykle, po mszy i procesji, podano asado, były jakieś rozrywki, albo mecze piłki nożnej. Widząc wielkie chmury powiedziałem, że muszę już jechać, aby dotrzeć do domu. Stojący obok mnie popatrzył na chmury i powiedział: "Padre Emilio może zostać. Będzie padało o 3:00rano". Uwierzyłem, zostałem. Normalnie spałem nie słysząc grzmotów i piorunów.
Tym razem postanowiłem czuwać. Faktycznie, o godzinie 3:00 zaczęło bardzo mocno padać.

W miarę jak się oswajałem z rzeczywistością, odkrywałem nowe ścieżki w lesie. Pytałem, jak daleko one prowadzą i czy tam ktoś mieszka. Ustalaliśmy dzień spotkania. Nie było miejsca na kaplicę, ale rosło jakieś rozłożyste drzewo, gdy jeszcze nie nadszedł okres suszenia tytoniu, pod dachem. Nie musiałem się zastanawiać, ani szukać pozwolenia biskupa. Kto Maryi dał pozwolenie aby złożyć Jezuska w stajence, w żłóbku!

Kiedyś pomyślałem: "Po co tym ludziom mówić o pokucie, umartwieniu...Całe ich życie jest bezustanną pokutą za grzech egoizmu tych, co ich wykorzystywali, za tych, co im przed wyborami obiecywali stworzyć niebo na ziemi, byle na nich głosować".

Niedziela jest Dniem Pańskim. W żadnym sklepie nie znalazłem zegarka, który by miał 48 godzin, a co najmniej tylu potrzebowałbym do wykonania wszystkich prac i spełnienia wszystkich codziennych obowiązków. Dla tych ludzi niedziela była wtedy, kiedy misjonarz przyjechał. Bez względu na godzinę. Mało kto miał zegarek, ale znali się na czasie.

Jeśli był ktoś, kto umiał czytać, uczyłem jak odprawić Nabożeństwo, Liturgię Słowa, w dniu kiedy nie mogłem dojechać. Wiedzieli, że ja przyjeżdżałem pół godziny wcześniej. Widząc, że mnie nie ma, jakieś dziesięć minut po godzinie wyznaczonej, zaczynali sami. Wiem o tym nie z opowiadania. Raz się spóźniłem, ale dojechałem i osobiście się o tym przekonałem. Rozpoczęli beze mnie. To było wielkie przeżycie. W ten sposób rodziły się i rozrastały nowe wspólnoty, nawet w sercu puszczy, znosząc wszystkie niewygody, pokonując wszystkie trudności. To byli pionierzy! Oni szukali miejsca na kaplicę, a ja starałem się o materiał na budowę. Najpierw "kościół żywy", a z czasem kościół murowany. W takich warunkach zrodziła się Wspólnota Wspólnot, później nazwana parafią. Dodam jeszcze, że było to możliwe w puszczy państwowej. Tuż obok Dos de Mayo, niejaki Joison był właścicielem 50.000 hektarów puszczy. Od czasu do czasu przelatywał prywatny samolot. Gdy znalazł jakiegoś "intruza", przychodził policjant.


Zobacz także
o.Stanisław Cieślak SJ
Był jedynym kardynałem na świecie, który na emeryturze pracował jako wikariusz w parafii misyjnej. Kard. Adam Kozłowiecki, jeden z największych polskich misjonarzy XX w., zmarł 28 września 2007 r. w szpitalu w Lusace. Przeżył 96 lat, z których blisko 60 spędził na misji w Afryce...
 
o. Waldemar Meyka OMI
Nie znałam języka rosyjskiego. Pierwsze dwa tygodnie praktycznie przepłakałam. Mąż był dla mnie dobry, nigdy nie pił alkoholu, choć okazje były. Teściowa się dziwiła, że on taki inny – co się z nim w tej Polsce stało, że nie pije? Wkrótce przeprowadziliśmy się do miasta Krzywy Róg. Praca, chleb, można było przeżyć…
 
pewien student
Jeszcze kilka lat temu fakt że Polak jest Papieżem – czyli przedstawicielem Chrystusa na ziemi – nie robił na mnie większego wrażenia. Wszystko zmieniło się pamiętnego 2 kwietnia 2005 roku. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy jak od tego momentu moje życie diametralnie się odmieni. Moja ówczesna „kondycja” duchowa i egzystencjalna była fatalna. Przez kilka ostatnich lat żyłem z dala od Boga i Kościoła...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS