logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Jan Twardowski
Kilka myśli o Bożym Narodzeniu
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Tomiki tej serii zawierają wspaniałe, pełne kapłańskiej mądrości, a zarazem bardzo osobiste refleksje. Ksiądz Twardowski dzieli się z nami przemyśleniami dotyczącymi, m.in., modlitwy, różańca, aniołów, wiary, nadziei, miłości, cierpienia. Przede wszystkich zaś są to refleksje ks. Jana, które pomogą, zrozumieć w pełni Święta Bożego Narodzenia i na nowo odkryć radość ich rodzinnego przeżywania.

 
Wydawca: Wydawnictwo Święty Wojciech
Rok wydania: 2009
ISBN:  978-83-7516-235-6
Stron: 104
Rodzaj okładki: Miękka
Wymiary: 140 x 140
 
     

 
Przeżyć początek Dobrej Nowiny
 
"Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym" – tak rozpoczyna Ewangelię Święty Marek (Mk 1,1). "Początek Ewangelii" albo – posługując się polskimi słowami – początek Dobrej Nowiny.
 
Po tej zapowiedzi Święty Marek pisze, jak się rozpoczęło głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu, które przyszło na świat.
 
Może się komuś wydawać, że nowina sprzed dwóch tysięcy lat już nie jest nowiną, że to, co było, już nie jest nowe, że to nie nowalijka, ale stara wiadomość z długą, siwą brodą. Może była nowością, kiedy głosił ją Święty Marek. Może wtedy zaskakiwała, zdumiewała, bo ludzie słyszeli ją po raz pierwszy. 
 
Czy teraz, po tylu latach, kiedy czytamy ją po cichu, na głos, na ambonie i do poduszki przed snem, jest wciąż nowa?
W świecie starzejących się książek, księży, światopoglądów – Ewangelia jednak staje się nowością. Nieraz w życiu głupiejemy i żyjemy, jakbyśmy mieli klapki na oczach. Zapominamy, że przyszło kiedyś i przychodzi każdego dnia coś całkiem nowego, cudownego – sam Bóg stał się jednym z nas. Ewangelia może być czymś olśniewająco nowym – nie tylko dla ludzi żyjących poza wiarą, ale i dla nas, którzy ją stale czytamy.
 
Święty Marcin, o którym mówiono, że czytał Ewangelię od deski do deski, tam i z powrotem, nagle odkrył w niej coś całkiem nowego: dowiedział się, że biedak, którego otulił płaszczem, był samym Panem Jezusem. To, co wydawało się lekturą, czcigodnym, pisanym przed wiekami tekstem, stało się nagle aktualną rzeczywistością.
Jak często Ewangelia, niby tak bardzo stara, staje się nagle czymś nowym w dniu Pierwszej Komunii Świętej, w początkach powołania zakonnego czy kapłańskiego, w czasie mszy prymicyjnej, w chwili nawrócenia, kiedy cieknie po twarzy łza – nie sentymentalna gapa, ale mądrze świadoma cudu nowości Ewangelii.
 
Czasem ze starego tekstu możemy się nieoczekiwanie dowiedzieć, że synem, który odszedł od ojca, owcą z podrapaną mordką, sługą, który zakopał talent, głupią panną, która jak ćma biegła po ciemku, nie mogąc trafić do domu, bo jej lampa zgasła – jesteśmy właśnie my i że owe przypowieści to – wypisz wymaluj – nasze fotografie.
 
Początek Dobrej Nowiny nie jest tylko początkiem książki zwanej Ewangelią (bo książki czasem się starzeją). Jest początkiem czegoś nowego, co może przydarzyć się nam teraz. Skoro Jezus przyszedł na świat jako Człowiek, może za parę minut przyjść do nas pod postacią człowieka, proszącego o czas, dobroć, serce. Może próbować naszą wierność.
 
Przeżyć początek Dobrej Nowiny – to przeżyć coś niesłychanie ważnego. To usłyszeć Jezusa mówiącego bezpośrednio, nie tylko przez czcigodny tekst z wysokiej ambony. Usłyszeć to, co jest zagłuszane, omijane, to, czego się nie chciało słyszeć, ale co do nas przybiegnie nagle, wstrząśnie nami i przemówi. Jest to początek nawrócenia. Cud trwałości Kościoła. 

1 2  następna
Zobacz także
ks. Zbigniew Kapłański
Każdy z nas dobrze wie, że kiedy nam na kimś zależy, to jesteśmy gotowi do wielu poświęceń, a do tego pewnie byśmy się obruszyli, a może nawet czuli urażeni, gdyby ktoś wyraził podziw dla naszego oddania, bo „przecież go (ją) kochamy!”. Nikt się nie dziwi, gdy któreś z rodziców czuwa kilka nocy z rzędu przy łóżku chorego dziecka, podobnie nikt się nie dziwi, gdy pielęgnujemy pradziadka czy starszą sąsiadkę. 
 
Ireneusz Rogala
Żyjemy w kraju niepodległym i nie musimy walczyć zbrojnie. Jednak walka trwa, a jest to walka duchowa. Czasem walka z samym sobą o to, abym był lepszym pracownikiem, a często walka z przeciwnościami, których przy pomocy środków materialnych trudno uniknąć i z którymi - jak się wydaje - nie można sobie poradzić.
 
Józef Augustyn SJ
Na świadectwo Dziesięciu Tomasz spontanicznie odpowiada: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. Im większe i mocniejsze świadectwo, tym twardsze warunki wiary w Zmartwychwstanie stawia Tomasz nie tyle swoim braciom Apostołom, ile raczej samemu Jezusowi Zmartwychwstałemu. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS