logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
prof. Thomas Hilgers, Tomasz P. Terlikowski
Nadzieja na dziecko, czyli cała prawda o naprotechnologii
Fronda
 


Kiedy naprotechnologia daje świetne wyniki a w jakich przypadkach zawodzi? Na czym właściwie polega? Co to jest cykl naprotechnologiczny? Dlaczego warto stosować naprotechnologię, nawet jeśli kobieta nie ma problemów z płodnością? O niemal wszystkim dowiecie się z tej książki. Resztę powiedzą wam specjaliści – instruktorzy i lekarze praktykujący naprotechnologię – których dane kontaktowe znajdziecie na końcu publikacji. Powodzenia!
 
 

Wydawca: Fronda
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-64095-70-2
Rodzaj okładki: Miękka
Ilość stron: 160

 
Kup tą książkę  
 
  

 
VII. Mam żydowską krew!
 
Być może kierował się Siostra jeszcze jakimiś innymi, bardziej osobistymi powodami wybierając to Zgromadzenie: płynie w Siostrze żydowska krew; jedna z babć Siostry pochodziła z rodziny Dreyfus.
 
Oczywiście, mam żydowską krew! A jakże! Chcecie poznać tę historię? A zatem, oto i ona. Owa babka, o której mówicie, od strony matki, miała rzeczywiście ojca Żyda o nazwisku Dreyfus. Myślę jednak, że nie ma tutaj żadnych związków rodzinnych z kapitanem Dreyfus. Gdyby tak było, to wiedziałaby coś o tym. Inna sprawa nie zrobiłam za wiele by rozwikłać ten problem. Ale wiecie sami: nazwisko Dreyfus jest bardzo popularne. Ja zaś jestem bardzo dumna z tego żydowskiego pochodzenia, jestem z tego bardzo szczęśliwa. Mam w sobie Żyda. Tak samo jak Maryja i Jezus.
 
Chrześcijanie wiele zawdzięczają judaizmowi. Nasze źródło znajduje się w nim. A więc, z judaizmem jestem bardzo związana, naznaczona przez nauczanie Starego Testamentu, bardzo przywiązana do jego sposobu myślenia. I w każdym bądź razie nie dlatego i przede wszystkim, że mam pochodzenie żydowskie. Po prostu dlatego, że jestem chrześcijanką. Niekiedy w sobotę rano, w dzień Szabatu, uczestniczyłam, we wspólnych modlitwach z Żydami. I nadal staram się pogłębiać moją relację z nimi. Być może również to przybliża mnie do moich własnych korzeni, lecz przede wszystkim, odpowiada to charyzmatowi Syjonu.
 

Właśnie, mówiliśmy już o Siostry pradziadku Żyda.
 
Został chrześcijaninem, nawrócił się. Stało sie tak gdyż do szaleństwa zakochał się w pewnej Katarzynie. Kiedy poprosił ją o rękę, jak to robiono w tamtych czasach, a był to XIX wiek – nie zapomnijcie że mam już sto lat! – no i kiedy poprosił ja o rękę ona odpowiedziała: „Szanowny Panie, wyjdę za mąż jedynie za chrześcijanina!”. On zaś bez żadnego zmieszania, odparł: „Przyjmę chrzest i nazajutrz ożenię się z Panią!”. Nie wgłębiam się już w to, w jaki sposób przygotował się do chrztu, nie ma o tym zielonego pojęcia, ale otrzymał jej rękę a jego córka, moja babka, urodziła się już jako chrześcijanka.
Jednak moje pochodzenie żydowskie nie odegrało większej roli w wyborze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjonu. Nie przypominam sobie bym wstępując do niego w ogóle o tym myślała. Dopiero później kwestia stała mi się bliższa. Zbliżenie to – jak możecie sobie wyobrazić – bardzo mnie uderzyło.
 

Kiedy już Siostra powiedziała temu księdzu, że chce zostać zakonnicą, czy przeżywała Siostra jakieś wątpliwości? Teresa od Dzieciątka Jezus opowiadała, że w nocy poprzedzającej jej śluby zakonne – nazywała je „moim ślubem” – odczuła przerażające pokusy. Mówiła wręcz o „burzy w jej duszy”. Wcześnie nie miała żadnych wątpliwości co do swojego powołania, a tu nagle, powołanie to wydało się jej urojeniem, przewidzeniem. Wyznając to wspominała nawet o demonie. Czy Siostra nie doświadczyła takich wątpliwości?
 
Ja? Nigdy! Przede wszystkim dlatego, że nie znam diabła. Po podjęciu decyzji nigdy nie miałam żadnych wątpliwości. Przez całe moje życie ani razu nie żałowałam.
 

Nigdy?
 
Nigdy! Nigdy! Nigdy! Zycie we wspólnocie nie zawsze jest łatwe, ale to przecież normalne. Nie zawsze byłam kochana, doceniana. Często się denerwowałam i buntowałam.
Kiedy na początku mojego życia zakonnego przyjechałam do Szwajcarii, mistrzyni nowicjatu zakomunikowała nam, że nie możemy czytać Biblii. Sprzeciwiłam się temu, mówiąc, że czytałam ją już podczas pobytu w Brukseli. Dostałam ostrą odpowiedz: „Siostrzyczko, proszę zamilknąć!” No i zamilkłam. Ale moja przełożona wzięła mnie na bok i udzieliła stosownej nauki: „Ośmieliła się siostra publicznie sprzeciwić mistrzyni nowicjatu! Proszę opuścić oczy! Otrzyma siostra pokutę. Proszę odbyć Drogę Krzyżową. Przy każdej stacji pocałuje siostra ziemię i wypowie następujące słowa: Jestem zerem. Panie przebacz mi”.
 

I zrobiła to Siostra?
 
Oczywiście. Moja matka napisała jej wcześniej, że nie nadaję się na zakonnicę. A zatem, przełożona po prostu chciała pomóc mi w odejściu ze Zgromadzenia. Ale nie ma mowy. Powiedziałam jej: „Dobrze. Pierwszy zimny prysznic! Czekam na ciąg dalszy”. Przełożona nie mogła powstrzymać uśmiechu: „Czekasz na ciąg dalszy?”. „Tak – odrzekłam - czekam, bo nie wiem co teraz mnie spotka”. To ją całkowicie rozbawiło. Pewnie musiała wtedy sobie powiedzieć, że z nią to już nie będzie takie proste.
 

Gdy wysyłano Siostrę do Istambułu, a później do Aleksandrii, czy konsultowano z Siostrę te decyzje? Co Siostra myślała?
 
Nie. Nie konsultowano się ze mną. Po prostu telegram ... Aleksandria ... i siostra Emmanuelle jechała do Aleksandrii.
 

I nie miała Siostra ochoty podyskutować z przełożoną?
 
Nie. Wiedziałam doskonale że to i tak nic by nie przyniosło. Zostałam do tego przygotowana wcześniej. Macie bowiem dwa lata nowicjatu by wszystko przemyśleć i zdecydować czy przyjmujecie lub nie taki sposób życia. Podczas dwóch lat nie składacie żadnych ślubów. Następnie, składacie pierwsze śluby na rok. I powtarzacie je po roku i raz jeszcze po roku. W końcu składa się jeszcze śluby na kolejne trzy lata. A zatem macie aż sześć lat ślubów. W tym czasie macie pełną wolność by w każdym momencie odejść, lub też zaangażować się na zawsze. Macie zatem sześć lat na zastanowienie się. I kiedy nakłada się na was takie lub inne zajęcie, w takim lub innym miejscu, jesteście posłuszni. To wszystko. Żadnego problemu!
 

Nigdy?
 
Gdy miałam 80 lat, poproszono mnie bym zostawiła już kairskich gałganiarzy. Ja jednak pragnęłam by pozwolono mi tam zostać aż skończę ... 81, 82, 83, 84, 85 lat. I w końcu odpowiedz była negatywna: „Nie możesz już, nie masz juz sił”. Na szczęście, Stowarzyszenie kontynuuje dzieło.
 

Oczywiście powiemy jeszcze nieco więcej na temat tego Stowarzyszenia ASMAE
 
A jakże! Powracając do tematu, napiszcie wyraźnie, że nigdy nie żałowałam mojego wyboru. Realizowałam bowiem to, co chciałam: poszukiwanie Absolutu! Chciałam Go mocno, trwale: Tego, który jest Wieczny. Miłość zaś ludzka nie wydawała mi się być wieczna.
Obserwowałam raz to wszystko, co działo się z naszą nauczycielką panną Łucją, która jeszcze przed wojną, oczywiście tą z 1914 roku, zaręczyła się z pewnym żandarmem. Rozdzieliła ich wojna, a ona wsiadała z nami na statek do Anglii. Wówczas, próbując do odnaleźć, pisywała listy do Czerwonego Krzyża. I w końcu się udało. Po kilku miesiącach lub może latach, żandarm ten przesłał uspokajającą wiadomość: nadal żył, myślał tylko o niej, pozostał wierny i marzył by się z nią ożenić. I wtedy zobaczyłam przemienioną pannę Łucję. Dotychczas zamyślona, teraz nie przestawał się uśmiechać i obejmować zdjęcia swojego żandarma: dla niej był ona najpiękniejszym i obdarzonym wszystkimi zaletami mężczyzną na świecie. Ja jednak, jako mała jeszcze dziewczynka, nie dostrzegałam w nim nic pięknego i pytałam samą siebie, gdzie ona widzi wszystkie te zalety. Nic na to nie wskazywało. A zatem, pojawiała się wątpliwość.
A później, zafascynowałam się śmiercią Jezusa. Tak sobie myślałam: Czy żandarm oddał życie za swoja pannę Łucję? Oczywiście, że nie. Jezus natomiast oddał swoje życie za mnie.
 

Powracając do Siostry żydowskiego pochodzenia. Wie Siostra doskonale, że nie jest ono bez znaczenia, podobnie jak to miało miejsce w dziejach ludzkości. 
 
Jestem chrześcijanką, katoliczką, i szanuję judaizm podobnie jak islam. Jak dla mnie, jest tylko jeden Bóg i to też jest wspólne wszystkim tym religiom. To nie jest żadna próba ucieczki od rzeczywistości, czy też jakiś wykręt! Mocno współczuję moim przyjaciołom Żydom, z powodu cierpień jakie znosili. I czynię tak, ponieważ jestem chrześcijanka i człowiekiem. Nie tyle z powodu moich żydowskich korzeni, choć one są faktem ... i raczej jestem z nich zadowolona. Jednakże, ani się tym nie chwalę ani też nie wstydzę. Mój pradziadek nawrócił się z miłości do pewnej kobiety, to wszystko. Niczego w ten sposób nie zdradził.
 

Co Siostra sądzi o wypowiedzi hrabiego Clermont-Tonnerre z 1789 roku: „Żydom jako jednostkom należy wszystkiego udzielić, lecz jako narodowi wszystkiego odmówić”.
 
Jednostka, lud, naród ... cóż za słowa!
Nie chcę ani nie mogę - tak jakbyście chcieli - wypowiadać się na temat polityki! Nie jestem kompetentna w tej sprawie! Nie możemy ani czegokolwiek im narzucać lub odmawiać, ani też decydować za nich! Teraz są wolni co do swojej przyszłości i rzeczywiście na to zasłużyli. Niemniej jednak ośmielę się coś powiedzieć: nie podoba mi się mur który wybudowali Izraelczycy. Bez względu na powody, jakimi się kierowali, uważam ten fakt za szokujący i smutny. W żadnym bądź razie, to na pewno nie jest rozwiązanie, które można by zaakceptować.
 
Kup tą książkę




 
Zobacz także
rozmawa z o. Andrzejem Kamińskim
Na pewno istnieją trzy poziomy, na których może się rozwijać powołanie. Pierwszy – przemienia do świętości. Drugi wiąże się z wyborem stanu, a na trzecim poziomie rozwijamy nasze talenty. Nie powinniśmy patrzeć na powołanie jak na predestynację: mogę robić tylko to, a inne rzeczy nie. Powołanie to spotkanie z Bogiem...
 
Jadwiga Lepieszo
Drobne kłamstwa i małe oszustwa wcale nie są takie niewielkie, jak nam się wydaje, i powodują ogromne spustoszenie w nas oraz szereg nieporozumień, kłótni, agresji w rodzinie. Dlaczego kłamstewko staje się "niezbędnym" elementem komunikacji? Co chce zapewnić sobie kłamca? Głównie komfort psychiczny...
 
Monika Odrobińska
Polski problem alkoholowy leży nie tylko w samym zjawisku uzależnienia wielu osób, ale w rozpowszechnionym pijaństwie, czyli nieumiarkowaniu w piciu. Uzależnionych w stopniu ciężkim jest około 600-700 tys., a pijących szkodliwie aż 3 mln. Badania pokazują, że jest kilkunastoprocentowa grupa Polaków, którzy piją, by się upić, lub w niedobrych okolicznościach. 
 
Z prof. Krzysztofem Wojcieszkiem, współorganizatorem Narodowego Kongresu Trzeźwości, rozmawia Monika Odrobińska.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS