logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Amedeo Cencini
Ojciec marnotrawny
Wydawnictwo eSPe
 


Rok wydania/ stron 2001, stron 72
Oprawa miękka
Format 115x190
Cena 9.50 zł.
ISBN 83-88683-28-4

 
Wirusy pamięci
 
Wirusów pamięci może być wiele. Spróbujemy uchwycić najważniejsze ich rodzaje, występujące na drodze prowadzącej ludzi młodych do odkrywania samych siebie i własnych pomysłów na życie.
 
1. Pamięć apatyczna
 
Jest to sposób pamiętania typowy dla kogoś, kto zatracił swobodę wzruszania się w obliczu otrzymywanego dobra i uważa je za coś, co mu się należy. A więc nie dziękuje nikomu i za nic; nie odczuwa potrzeby cofania się do własnej przeszłości, aby podziękować wszystkim, którzy byli dla niego życzliwi, poczynając od rodziców poprzez tyle ukrytych i zwykłych działań odwiecznej Miłości.
 
Przyznajmy, że ta wdzięczność nie przychodzi nam tak naturalnie. Ewangeliczne zdarzenie z dziesięcioma uzdrowionymi trędowatymi opowiada nam, że na dziesięciu tylko jeden powrócił, żeby Jezusowi podziękować (por. Łk 17,11-19). Zdrowa pamięć jest zdolnością do ciągłego „powracania wstecz”, aby szukać i znajdować coraz to nowe powody do wdzięczności. Kierownictwo duchowe powinno ułatwiać to powracanie.
 
2. Pamięć częściowa
 
Jest to sposób pamiętania typowy dla kogoś, kto pamięta tylko część życia, może właśnie tę niedobrą, albo podkreśla nieuniknione, mroczne i trudne strony istnienia, jakby nie było innych. Wielu popełnia ten błąd perspektywy. Zacienia on pozytywną stronę życia, która też jest przecież obecna, aczkolwiek często jest niedostatecznie doceniana, uznawana za oczywistą i w konsekwencji jest nie używana, zapomniana.
W innych przypadkach usunięta z pamięci zostaje negatywna część życia, ponieważ jednostka nie przyjęła jej w pełni, boi się jej, nie umiałaby nadać jej znaczenia i – jeśli może – woli ją raczej pomijać albo nawet zapomnieć. Taka sytuacja wcale nie jest rzadka. W historii życia każdego z nas jest jakaś część niedobra, zepchnięta przez świadomość na margines i oczekująca na pełne pojednanie-przyjęcie jej przez nas. Także tutaj kryje się tajemnica powołania naszego „ja”.
 
3. Pamięć powierzchowna
 
Jest to taki sposób pamiętania, który odnotowuje wyłącznie fakty niezwykłe, sensacyjne, zwycięskie, nadzwyczajne Boże doświadczenia albo takie, w których najłatwiej odczytać sens Jego obecności, wykluczający całą resztę. Jest to pamięć ludzi małej wiary, którzy na kartach Ewangelii wymagali od Jezusa niezwykłych znaków lub nauczyli się rozpoznawać Boski element tylko w gwałtownym wichrze albo w trzęsieniu ziemi, albo w ogniu..., a nie zauważają, że przebywa On w „szmerze łagodnego powiewu” (1 Krl 19,9-14). Dwaj uczniowie idący do Emaus przejawiają w gruncie rzeczy właśnie taką pamięć powierzchowną, kiedy mówią „obcemu” o ich rozczarowaniu z powodu tego, co się wydarzyło.
 
4. Pamięć nostalgiczna
 
Jest to taki sposób idealizowania przeszłości, który przeciwstawia ją teraźniejszości i zamyka ją na przyszłość. Tak właśnie zachowywali się Izraelici na pustyni, którzy opłakiwali swą niewolniczą przeszłość w Egipcie jako okres bajecznego dobrobytu, gdyż mieli wówczas do syta czosnku i cebuli. I właśnie z tego powodu nie dawali się wyzwolić potężną ręką Jahwe i skierować ku Ziemi Obiecanej. Czymś innym natomiast jest wstrząsający płacz wygnanego Izraelity, który nad rzekami Babilonu wspomina ziemię swych ojców i marzy o dniu powrotu. Tutaj wspomnienie – dając siłę pozwalającą znosić teraźniejszość – otwiera na przyszłość.
 
5. Pamięć lamentująco-gniewna
 
Jest to styl kogoś, kto odkrywa w przeszłości wyłącznie i przede wszystkim krzywdy i niesprawiedliwości, których jest ofiarą lub które w jakiś sposób są przyczynami jego obecnych niedojrzałości czy problemów. Przeszłość w tych przypadkach działa na zasadzie alibi, które usprawiedliwia teraźniejszość i zwalnia od odpowiedzialności. Trochę jak ów paralityk przy sadzawce Betesda, który ma żal do innych – ale znowu nie taki wielki – że „nie ma człowieka”, który popchnąłby go do wody. Ryzykuje przeżycie reszty życia na brzegu sadzawki jako coraz bardziej sparaliżowany albo przekonany, że jest sparaliżowany, albo jako coraz lepiej udający takiego... Jest to typ kogoś, kto nie jest jeszcze pogodzony z pewnymi postawami z własnej przeszłości albo nosi jeszcze w sobie – niekiedy nawet głębokie – żale i negatywne odczucia, które będą miały niemały wpływ na jego relacje i przyszłe decyzje.
 
6. Pamięć niezborna i wypaczona
 
Takie pamiętanie nie czyni żadnego wysiłku w kierunku powiązania zdarzeń pomiędzy sobą, nie odczytuje ich głębokiego znaczenia (jak gdyby wszystko dokoła było bezsensowne i po prostu przypadkowe) i – konsekwentnie – nie czerpie z nich żadnych wskazań ani na dziś, ani na jutro. Taki sposób pamiętania polega najczęściej na tym, że pamięta się fakty bez jakiejkolwiek ciągłości czy powiązania pomiędzy nimi, bez owej wiążącej linii, o której mówiliśmy, a zatem bez jakiegokolwiek wskazania dla przyszłego życia. Taka niezborna pamięć może posunąć się nawet do wypaczania prawdziwego znaczenia wydarzeń.
 
7. Pamięć rozpaczliwa
 
Jest to sposób pamiętania typowy dla kogoś, kto we własnej przeszłości znajduje wyłącznie porażki i nieudane wydarzenia, w obliczu których może jedynie – z rozczarowaniem i rozgoryczeniem – uznać własną klęskę. Trochę jak syn marnotrawny w chwili stwierdzenia swojej pomyłki i grzechu. On jednak przynajmniej dostrzegał jakąś drogę wyjścia. Tymczasem ktoś, kto pamięta w taki sposób, często nie dostrzega jakiejkolwiek perspektywy na przyszłość, jest jakby zmiażdżony ciężarem własnej przeszłości, albo posługuje się swą przeszłością jak jakimś alibi dla usprawiedliwienia bierności powołaniowej czy jakiejś wmówionej sobie niemożności wybicia się wyżej.
 
Jak widzieliśmy, wszystkie te wirusy w sposób bardziej lub mniej oczywisty wykluczają zdolność wyboru oraz możliwość podjęcia prawdziwej decyzji powołaniowej. Kto ponadto boczy się na własną przeszłość albo czuje się ofiarą niesprawiedliwości i nieszczęśliwej przeszłości, albo nie dostrzega sensu tego, co przeżył, ten z pewnością nie jest zdolny otworzyć się na perspektywę powołaniową. Wręcz należałoby mieć wątpliwości co do prawdziwości powołania u osoby z pamięcią nie pojednaną i niedostatecznie wdzięczną.
 
Jednak dobrą – a nawet niezbędną – rzeczą jest już to, że w trakcie towarzyszenia duchowego przewodnik zaczyna zdawać sobie sprawę z tych chorób pamięci, ewentualnie uznaje w nich przyczyny pewnych odrzuceń i sposobów odczytywania życia oraz subiektywnej kultury nie-powołaniowej.
Jest oczywiste, że „starsi” synowie i bracia, którzy maja chorą pamięcią, są serdecznie proszeni, by nie zajmowali się duszpasterstwem powołaniowym: zniszczyliby radość w domu Ojca i zaraziliby własnym wirusem także pamięć innych!
 
Ponadto, jeśli pamiętanie jest tak skomplikowane i zawiłe, to również „uzdrawianie pamięci” bynajmniej nie jest proste i automatyczne. Nie dochodzi się do niego błyskawicznie czy w wyniku jakiegoś oświecenia z góry albo niespodziewanego uzdrowienia z ran, lecz wymaga to długiej i na swój sposób żmudnej drogi, na której Duch Święty – który jest dobrą pamięcią albo Bożą pamięcią w nas – powoli zmienia nasze serca i umysły.
Spróbujmy więc zobaczyć przynajmniej niektóre etapy tej Bosko-ludzkiej drogi.

Zobacz także
ks. Adam Kiełtyk
Przypowieści o zagubionej owcy, drachmie i synu marnotraw­nym są główną belką, na której opiera się cała narracja św. Łu­kasza o Synu Człowieczym, który przyszedł odnaleźć to, co zo­stało zagubione. Wszystkie trzy przypowieści są ze sobą głęboko powiązane, układając się w tryptyk, który na swoich tablicach odsłania pięk­no i istotę Bożego miłosierdzia.  
 
Ks. Mariusz Pohl

Pieniądz, jeśli ma być pożyteczny i nie szkodzić, powinien spełniać właściwą sobie rolę, funkcjonować w zasięgu swoich kompetencji i przeznaczenia, czyli jako środek płatniczy i przelicznik wartości dóbr materialnych. Nie jest dobrze, gdy pieniądz przekroczy granice swoich właściwych uprawnień i stanie się miernikiem szczęścia oraz wartości człowieka i jego życia. Jak mylna potrafi być taka ocena. A także niebezpieczna, bo zamiast zabiegać o własny rozwój, o „być”, zaczynamy zabiegać o pieniądze, o „mieć”.

 
Fr. Justin
Byłem na uroczystości 25-lecia ślubów zakonnych mojej przyjaciółki. Nie mogę jednak zrozumieć, jaki sens ma dobrowolne ubóstwo. Wyrzeczenie się pewnych wygód łączy się przecież z cierpieniami i przykrościami.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS