tytuł oryginału: VEUX-TU GUÉRIR?
(c) Éditions du Cerf
(c) dla polskiej edycji: LIST, Kraków 2004
ISBN 83-913496-6-7
Przełożyła: Zofia Pająk
Redakcja: Elżbieta Konderak
PRZEDMOWA
Wspomnienia nie są neutralne
Pierwszym krokiem na drodze uzdrowienia wewnętrznego jest uświadomienie sobie swojego zranienia. Człowiek, który uważa się za zdrowego na ciele i umyśle, nie będzie prosił o ocalenie i uzdrowienie, bo "nie poi się osła, któremu nie chce się pić". Najpierw trzeba uznać swoją chorobę i zranienie. To trudny etap, bo łatwiej dostrzegamy słabość u innych niż u siebie.
To, czy byliśmy kochani, czy niekochani w dzieciństwie, warunkuje sposób percepcji rzeczywistości, innych i nas samych. Wspomnienia decydują o tym, jacy jesteśmy, determinują nasz sposób ubierania się, chodzenia, mówienia, a nawet życie rodziny, którą założyliśmy czy założymy. To one nas wykreowały. Ale uzdrowienie wewnętrzne nie polega na amnezji. Wyobraźmy sobie, że Bóg wymazuje nam z pamięci naszą historię! Stalibyśmy się tuzinkowi, utracilibyśmy swoją wyjątkowość, wszyscy bylibyśmy tacy sami. Właśnie nasza wyjątkowa historia zbudowana z osobistych wspomnień odróżnia nas od innych.
Rzadko wypieramy do nieświadomości wspomnienia. Jeśli nie są bolesne, to na ogół wywołujemy je z pamięci z łatwością, choćby fragmentarycznie, choćby z pozoru były zapomniane. Na ogół osoby starsze łatwo zapominają niedaleką przeszłość, a pamiętają wydarzenia bardzo odległe. Na starość cała przeszłość wraca do nas z naszej pamięci.
Nasze wspomnienia nie są neutralne. Szczególnie te bolesne bywają "naładowane", gotowe wybuchnąć w każdej chwili. Niektóre są jak nieustający wewnętrzny krwotok, który wyczerpuje duszę. Wystarczyło, że pewnego dnia usłyszeliśmy: "Jesteś idiotą. Niczego nie osiągniesz!" i rzeczywiście przez całe życie tułamy się od niepowodzenia do niepowodzenia, nie mogąc wydostać się z apatii i nie rozumiejąc przyczyn naszych kłopotów. Nie rozumiemy, że po prostu tak zostaliśmy "zaprogramowani" owym jednym zdaniem usłyszanym w dzieciństwie. Kiedy stajemy się dorośli, chcielibyśmy wierzyć, że przeszłość się nie liczy. A jednak nadal boimy się przejść przez ciemny korytarz, wychodzić wieczorem, przechodzić obok zamkniętych drzwi itp. Dlaczego? Tego nie wiemy.
Nasza pamięć jak zagracony strych
Pierwszym etapem uzdrowienia jest przyzwolenie, żeby bolesna przeszłość, wszystkie wydarzenia sprawiające nam ból wydostały się z nieświadomości do pamięci. Pamięć jest czymś w rodzaju strychu, na którym gromadzimy niechciane wspomnienia. Jedne strychy są uporządkowane, inne nie. Tam, gdzie brakuje porządku, możemy się potknąć o coś, co leży na podłodze i na przykład złamać nos. Nie wiemy, gdzie postawić nogę, boimy się, że któraś deska się załamie i spadniemy w dół. Boimy się również kurzu. W efekcie często rezygnujemy z wejścia. Nasza pamięć to taki zagracony strych. Bóg chciałby zrobić tam porządki. Chciałby, abyśmy odkryli fantastyczne rzeczy. On wie, że pod zewnętrznym nieporządkiem i kurzem kryją się skarby przyszłej radości.
Tylko w jaki sposób rozpocząć porządkowanie?