logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Beata Legutko i Marta Wielek
Włącz myślenie
List
 


Wielu ludzi myli poczucie winy z głosem su­mienia i próbuje się za wszelką cenę dostoso­wać do oczekiwań innych. Chłopak wstępuje do zakonu dlatego, że mamusia miała powo­łanie. Potem dochodzi do wniosku, że to nie ma sensu, występuje i ma poczucie winy, ale nie dlatego, że nie sprostał powołaniu, tylko dlatego, że mamusia cierpi. Wychowawca w klasztorze mu mówi: „Uciekaj, bo tutaj ani ty nie będziesz miał z nas pożytku, ani my z cie­bie. Twoja droga jest chyba inna, ale musisz to wszystko rozpatrzyć wobec Pana Boga". Bardzo często robimy różne głupstwa właśnie dlatego, że ktoś ma wobec nas takie oczeki­wania.

W tym sensie sumienie nie jest zniewalają­ce, tylko wyzwalające; odwołuje się do tego, co jest we mnie. Ostatecznie to ja jestem tą instancją, która decyduje, nawet kiedy mówię „nie" Panu Bogu.

Czy sumienie jest omylne?

Człowiek jest omylny, to i rozum może być omylny. Mogę fałszywie oceniać. Jak wia­domo, na nasze myślenie mają wpływ różne rzeczy, np. poczucie winy, jeśli je pomylę z gło­sem sumienia, złe rozeznanie czy też jakieś moje interesy. W związku z tym człowiek po­trafi pomylić się nie tylko w matematycznych obliczeniach, ale też w ocenieniu swojego postępowania. Wiele zależy od wychowania, dojrzałości sumienia. Chodzi o to, bym miał dobrze ułożoną hierarchię wartości. Wiem np., że człowiek ma być moim celem, a nie narzędziem, za pomocą którego osiągam cel; wiem, że powinien postępować wobec niego sprawiedliwie. Ludzie są jednak zwierzętami interesownymi i często łamią sprawiedliwość w relacji z drugim człowiekiem, oszukując, kła­miąc itd. Wtedy oszukują też własne sumienie, uważając, że własne dobro jest ważniejsze od tego, które należy się drugiemu człowiekowi.

Czy sąd takiego „oszukanego su­mienia" obowiązuje?

Zawsze obowiązuje.

Nawet jeśli moje zachowanie jest sprzeczne z normami, ale z mojego osądu wynika, że jest dobre?

Ale jakimi normami? Tu tkwi problem. Św. To­masz mówi, że gdyby ktoś wbrew przekona­niu przyjął chrzest, grzeszy. Człowiek przyjął chrzest, bo np. ktoś mu powiedział: „Nie ożenię się z tobą, jak się nie ochrzcisz". On wtedy gwałci swoje sumienie, bo nie jest przekonany o prawdzie tej wiary, albo też jest to zachowa­nie pogardliwe – chrzest jest dla niego tylko obrzędem, jakimś wyrazem konformizmu spo­łecznego: „Wszyscy się chrzczą, to ja też".

Chodzi np. o normy zawarte w na­uczaniu Kościoła. Rozumiesz je czy nie, musisz przestrzegać i już.

„Rozumiesz, czy nie rozumiesz" – tutaj trze­ba pewne rzeczy rozdzielić. Jeżeli ktoś nie rozumie jakiegoś przykazania, to nie znaczy, że ono go nie obowiązuje. Dopóki nie zabijesz drugiego człowieka, nie wiesz, jaka to zbrod­nia. Lepiej tego nie sprawdzaj. Zawierz temu, który ci mówi, że to jest coś złego. Tak samo jest z wieloma innymi kwestiami objętymi na­uczaniem Kościoła. Pozostają jeszcze sprawy indywidualne – te rozstrzyga się w konfesjo­nale.

A co z żalem w sytuacji, gdy su­mienie nie wyrzuca mi czegoś, co powinno? Trudno żałować czegoś, czego nie uznawało się za zło. „Ża­łuję, że nie żałuję"?

Jeśli ktoś w ogóle nie rozeznawał, czy coś jest dobre, czy złe, żył bezmyślnie i w pewnej chwi­li stwierdził: „Głupio robiłem, ale co będę żało­wał", to znaczy, że rozumie żal nie jako ocenę etyczną, ale w sensie emocjonalnym. Jak ma żałować tych pięciu milionów dolarów, które ukradł? Żałuje – w sensie emocjonalnym – że mu je zabrali policjanci, kiedy go złapali.

Powiedzenie: „Żałuję, że nie żałuję" ozna­cza natomiast, że ktoś zgadza się na to, że jego zachowanie jest niedobre, mimo że nie jest w stanie - znowu w sensie emocjonalnym – ocenić go negatywnie. Nie żałuje kradzieży pięciu milionów dolarów, bo był do nich przy­wiązany. Niemądrze byłoby żądać od niego emocjonalnego aktu żalu. Pytanie, czy jest gotów ocenić, w sensie moralnym, że to było po prostu złodziejstwo. „No tak, to było złe, ale jak mam żałować?. Żałuję, że nie żałuję, ale nie potrafię żałować".

I to już wystarczy do spowiedzi?

Mnie się wydaje, że Panu Bogu to wystarczy, bo ten człowiek już na tyle uchylił drzwi, że Pan Bóg nogę wsadził.

_______________________________
o. prof. dr hab. Jan Andrzej Kłoczowski, domi­nikanin, filozof religii, historyk sztuki, wykładowca UPJP II w Krakowie i Kolegium Filozoficzno-Teologicznego oo. Dominikanów w Krakowie, ceniony duszpasterz i kaznodzieja
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Przemysław Radzyński

Można robić rachunek sumienia śledząc przykazania Dekalogu. Ale można też posłużyć się np. Hymnem do Miłości św. Pawła. Generalnie spowiedź jest zetknięciem się z Panem Bogiem, który jest miłością. Najważniejszym przykazaniem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Niektórzy praktykują, że w miejsce słowa „miłość” wstawiają swoje imię. I wtedy trzeba odpowiedzieć sobie na pytania: czy Andrzej cierpliwy jest, łaskawy jest? 

 

O pięciu warunkach dobrej spowiedzi opowiada o. Andrzej Tupek SP w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim

 
ks. Piotr Wieczorek
Chrześcijaństwo przypomina nam, że człowiek rodzi się skażony grzechem pierworodnym i jest wewnętrznie podzielony: z jednej strony ma nieograniczone możliwości, z drugiej ciągle się potyka, zatrzymuje, a nawet cofa w rozwoju. Nie uwzględniać tego negatywnego wymiaru człowieka, to nie widzieć go w prawdzie, a tym samym źle wychowywać. 

O wychowaniu, formowaniu i ich znaczeniu dla pełni człowieczeństwa z o. Stanisławem Morgallą SJ rozmawia  ks. Piotr Wieczorek
 
o. Ignacy Kosmana OFMConv

Kobieta nie jest „fabryką dzieci” ani „narzędziem” rozkoszy. Alkowa małżeńska nie jest miejscem li tylko dla ekstatycznych uniesień. Jest miejscem dialogu ciał i serc obojga małżonków. Ten dialog z natury jest płodny, bo jak już powiedziano: „kocham cię” znaczy – „chcę mieć z tobą dziecko”. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS