logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Daniel Ange
Modlitwa oddech życia
Wyd Marianow
 



Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, styczeń 2006
liczba stron - 216
ISBN: 83-7119-474-9
format 110x180  mm
cena - 15,50 zł
 
Kup tą książkę

 
Wobec dzieła stworzenia: modlitwa wizualna
 
Kolejna odmiana: Kiedy jestem na rekolekcjach w górach i spaceruję modląc się modlitwą Jezusową, dostosowuję ją do tego, co mam właśnie przed oczami. Idąc wzdłuż strumienia czy stojąc przed wodospadem wołam: Jezu, źródło wód żywych! Albo: Jezu, pragnę Ciebie! Widząc wschód słońca: Jezu, słońce naszego życia! Zalany po prostu przezroczystym światłem: Jezu, moja światłości!, albo: Jezu, światłości świata! Spotykając stado: Jezu, mały Baranku! Na widok delikatnej gry chmur przypominających skrzydła aniołów: Jezu, królu aniołów! Zawsze jednak powtarzam te okrzyki podziwu kilka razy.
 
To wszystko zanurza mnie w modlitewny spokój. Modlę się modlitwą nieustannie zadziwionego dziecka.
Na ulicy: modlitwa uosobiona
 
Tak to wygląda na łonie natury. To samo jednak robię w mieście: na ulicy, w autobusie, metrze czy w pociągu. Przy każdej mijanej twarzy mężczyzny wymawiam imię Jezus, lub imię Maryja, jeśli mijam kobietę. Działanie takie jest podwójne: czczę w nich obecność Jezusa i podobieństwo do Maryi. Jednocześnie pozwalam Jezusowi wysłać ku niemu, czy ku niej promień Jego Ducha. Bardzo mi to pomaga w nieustannej, niezwykle prostej, bardzo swobodnej modlitwie: w czasie marszu, w podróży. Lubię ją odmawiać, idąc na przykład głównym przejściem w autobusie, samolocie, pociągu czy w metrze, gdy wszystkie twarze znajdują się naprzeciwko mnie.
 
Za każdym razem On przypomni sobie te chwile, które Go tak naznaczyły. Był tak poruszony wiarą i miłością proszących biedaków. Zadziwiły Go słowa setnika: “Nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój”. Albo ten krzyk, pełen szalonej ufności, młodej Libanki z Saidy: “Nawet małe dzieci...”.
 

***
 

Te nieustające mrugnięcia Bogiem
 
Ta modlitwa, tak prosta, jest niezwykłą drogą prowadzącą do modlitwy ciągłej, nieustannej, trwającej non stop. W końcu przechodzi ona w permanentny stan modlitwy, po prostu dlatego, że powtarzane nieustannie Imię “Jezus” nie może nie stawiać cię wciąż wobec Jego Obecności w głębi twojej duszy. Ona prowadzi cię nieustannie do Niego. Wszystko do Niego zwraca. Wszystko Nim rozjaśnia. A Jego Imię objawi ci w końcu twoje nowe Imię.
 
Każde: Jezu! albo Ojcze! jest mrugnięciem oka do Jezusa lub do Ojca. Chodzi o rzeczywiste mrugnięcia okiem: mrugnięcie Bogiem!
Takie ukradkiem rzucone spojrzenie ku Jego oczom jest tym samym, co wołanie skierowane wprost do Jego Serca – jest strzałą. Dlatego Ojcowie mówią o aktach strzelistych.
 
Kto wie, czy moje spojrzenie spoczywające na każdej twarzy nie zabarwia się wtedy jakimś innym światłem? Światłem oczu Jezusa, które zwracają się na tę osobę za moim pośrednictwem. Ja widzę tylko jej twarz, On kontempluje jej serce. Myślę tu o pewnym młodym chłopaku, który zamierzał popełnić samobójstwo rzucając się z mostu do Sekwany. W autobusie jakiś mężczyzna skierował na niego spojrzenie pełne takiej łagodności, że pomyślał: jeśli ktoś może patrzeć na mnie w ten sposób, to widać, że jednak życie warte jest trudu przeżycia go. Przez cały tydzień próbował odnaleźć tego człowieka, pamiętając, na którym przystanku wysiadł. Kiedy wreszcie go spotyka, pyta: “Dlaczego tak na mnie patrzyłeś? Przecież wcale mnie nie znasz?” – “Nie wiem. Ale patrząc na ciebie, mówiłem o tobie Jezusowi i uwielbiałem Go w twoim sercu”. To był młody pastor.
 

***
 

To Imię jak balsam i żar
 
Ach, to Imię, błogosławione pośród wszystkich innych! To imię Jeszua – Zbawiciel, które streszcza w sobie wszystko to, kim On jest: dla nas, i w nas, i ze względu na nas.
To Imię wybrane przez samego Ojca, objawione Maryi bezpośrednio przez osobistego wysłańca, powierzone Józefowi, aby nadał Bogu Jego Imię na ziemi. Ale On zachowa je na wieczność. Imię, które Maryja wymawiała z taką czułością w sercu, ze słodyczą w głosie, z mocą w duszy. Od Nazaretu, gdzie mieszkała, do Kalwarii, gdzie przytuliła się do swojego Dziecka.
 
Imię, które tylko Duch Święty może wymówić we mnie, przynajmniej bym wypowiedział je z wiarą, która uznaje w Nim naszego Boga, i z miłością, która przyjmuje Go jako miłość wszelkiej Miłości. Nikt nie może powiedzieć w Miłości “Jezus” inaczej niż z wnętrza Ducha, a więc i razem z Maryją i jakby z Jej wnętrza.
Imię to było wyśpiewywane przez wszystkich świętych, wielbione przez całe pokolenia wierzących. Imię to rozkwitało – jako pierwsze – na ustach tak wielu dzieci, i ostatnie – na ustach tylu umierających. Imię, które było wyznawane przez tylu męczenników w piekle tortur albo lodowatej samotności gułagów.
 
To Imię, którego nic nigdy nie wydrze z serc wierzących i ust ochrzczonych.
Co woła Joanna, Dziewica, w żarze płomieni? Wciąż to imię, które pali jej serce bardziej niż płomienie trawiące jej dziewicze ciało. Imię, którego znak zdobił jej sztandar.
Isaak Jogues, wielki męczennik kanadyjski, jest zakneblowany, ale słychać, jak stara się artykułować: Jezus... Kiedy odcinają mu język, głuchy pomruk wciąż chce wypowiedzieć: Jezus.
Jezus! To Imię, którego nie przestawał wzywać aż do ostatniego tchnienia i Kosma ze Stelli (w Grecji) i Bernardyn ze Sieny (we Włoszech) – to logo IHS jaśniejące jak słońce na jego sztandarze (takie samo jak to, które można zobaczyć wyryte na Ratuszu w Sienie). Chciałoby się przytoczyć tyle wspaniałych tekstów sławiących to Imię...
 
 
Jezus! Jezus! Na tę myśl kręci się w głowie od zachwytu i szczęścia! Jezus! To radość naszego życia!
Paweł VI
 
To Imię jest lekarstwem. Jeden z was jest smutny: niech tylko imię Jezusa przyjdzie do jego serca, niech stamtąd wypłynie na jego wargi; a natychmiast od blasku tego imienia rozproszą się chmury, wróci piękna pogoda. Albo też ktoś, kto popełnił wielki błąd: zrozpaczony szuka śmierci, ale wystarczy wezwać imienia życia, by odzyskał do życia chęć.
Święty Bernard

Zobacz także
o. Jerzy Zieliński OCD

Trudne doświadczenia codziennego życia stanowią szansę dla mojej modlitwy. Szansa wskazuje wyraźnie na coś pozytywnego, co można zdobyć. Zestawienie słów „doświadczenie kryzysu” i „rozwój modlitwy” wydawać się może paradoksem. Ten paradoks jest jednak pozorny, gdy spojrzymy na kryzys z perspektywy wiary.

 
o. Jerzy Zieliński OCD
W jednej z książek Romana Brandstaettera znajduje się przepiękna scena, w której autor wraz z ojcem wybrali się na cmentarz żydowski, by odwiedzić grób dziadka. Gdy dotarli na kirkut mały Romek otrzymał polecenie odczytania hebrajskiego napisu na macewie, przed którą stanęli. Ponieważ jednak tekst nie posiadał zapisu samogłoskowego, czytanie sprawiało mu sporo trudności. Zirytowany ojciec przerwał dukającemu malcowi i dokończył za niego. Gdy okazało się, że w tym miejscu leży Abraham, chłopiec, którego wyobraźnia pełna była historii z Pięcioksięgu, zareagował zdumieniem i zapytał, czy rzeczywiście leży tu Patriarcha Abraham. Ojciec uśmiechnął się tajemniczo, ale nic nie odpowiedział, a pisarz był mu wdzięczny do końca życia za to milczenie.
 
o. Raniero Cantalamessa OFMCap
Ktoś krytykował Abrahama Lincolna, że jest zbyt wyrozumiały dla swoich wrogów i przypomniał mu, iż jego obowiązkiem jako prezydenta jest niszczenie nieprzyjaciół. Lincoln odpowiedział: „Czyż nie niszczę moich wrogów, gdy zmieniam ich w przyjaciół?”. Czy znajdzie ten wielki prezydent USA kogoś, kto podejmie to nadzwyczajne wyzwanie? Wrogów niszczy się bronią, wrogość – dialogiem. Kościół, kierowany przez papieża, nim wskaże ten program narodom, stara się zrealizować go w relacjach z innymi religiami.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS