logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Daniel Ange
Modlitwa oddech życia
Wyd Marianow
 



Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, styczeń 2006
liczba stron - 216
ISBN: 83-7119-474-9
format 110x180  mm
cena - 15,50 zł
 
Kup tą książkę

 
Modlitwa, w której płonie miłosierdzie
 
Wszystko to pięknie. Ale w jaki sposób dotrzeć do tego źródła? Jak wejść do naszego domu? Jak w nim wspólnie żyć z Trzema Osobami, które już tam mieszkają?
Niektóre książki o modlitwie są zachwycające, ale bardziej zniechęcają niż zachęcają. Mówią nam wspaniale o tym, czym powinna być idealna modlitwa: bez rozproszeń, bez wewnętrznych obrazów, w czystej nocy wiary, w wewnętrznej pustce, całkowitym milczeniu, bierności zmysłów... Krótko mówiąc, modlitwa “duchowo czysta”. Z całą pewnością musiała działać w tych autorach łaska, bo nie mogli mówić o czymś, czego sami nie doświadczyli. I bardzo mnie to cieszy. Ale co z nami: biednymi motylami, które nie szybują jak orły, czy owieczkami, które nie skaczą tak zuchwale jak łanie na dwóch tysiącach metrów?
Niewątpliwie należy dążyć do tego przedstawionego ideału, ale on jest darem, darem serdecznym (od słowa: serce), darmo udzielonym przez Pana. Mogę go pragnąć, ale nie mogę go wywołać. Mogę mieć na ten dar nadzieję, ale nie mogę go stworzyć. Nie mogę go zdobyć siłą moich pięści.
 

***
 

Doświadczenie mojej nędzy
 
Tymczasem modlitwa staje się dla mnie codziennym doświadczaniem mojego ubóstwa. Doświadczam w niej (co za doświadczenie), że rzeczywiście sam z siebie nie jestem zdolny modlić się modlitwą naprawdę czystą, wewnętrzną, kontemplacyjną. To całkowicie przekracza moje możliwości, zdolności i wysiłki.
Podpisuję się pod słowami św. Pawła: “Nie umiemy się modlić!”. Mogę więc tylko wołać: Jezu, przyjdź, by modlić się we mnie! Duchu, daj mi modlitwę Jezusa! Ojcze, ulituj się nad moją nędzą! Albo jak Piotr w łodzi w czasie burzy: “Każ mi przyjść do Ciebie”. Wystarczy jedno Twoje słowo. Inaczej nie ma mowy, żebym zaryzykował chodzenie po wodzie!
 
I mam tylko to wołanie, ale to już... jest modlitwa! I to modlitwa bardzo czysta, bo bardzo prawdziwa. Sytuacja więc zmienia się od jednego słowa lub od jednego mrugnięcia okiem: ponieważ czuję całą swoją niemoc, wołam do Boga. I prosząc, modlę się! Bo modlić się to najpierw wołać. A nie woła się, jeśli się nie jest w potrzebie, w cierpieniu, w rozpaczy.
Jeśli doświadczam tu własnej nędzy, bardziej niż gdziekolwiek indziej, to dlatego, że Bóg chce mnie doświadczyć swoim miłosierdziem, miłosierdziem Jego Serca otwierającego się na moją nędzę.
 
Abyś mógł okazywać miłosierdzie swoim braciom, czyż nie powinieneś najpierw doświadczyć, właśnie na modlitwie, miłosierdzia Boga okazanego tobie samemu? Pozwól Bożemu Sercu otworzyć się na twoją nędzę, którą odczuwasz jak nigdy dotąd.
Jednak ta moja wewnętrzna pustka przyciąga tchnienie Ducha. Modlitwa czyni mnie całkowicie zależnym od Ojca ubogich. Wzywam Go pokornie i żarliwie, na początku każdej modlitwy: epiklezą!
 
I oto nędzna modlitwa staje się piękną modlitwą ubogiego! Oto moja nędza zanurzona w oceanie miłosierdzia.
Kiedy Mojżesz dociera na szczyt Synaju, to co słyszy? Głos Boga ogłaszającego swoje własne imię! Jakie ono jest? “Bóg litościwy” i ”Bóg miłosierny!” (Wj 34).
 

***
 

Ty próżnujesz – a On się raduje
 
Nie wstydź się przyznać, że przez tę godzinę, którą poświęcasz na modlitwę czy adorację, nudzisz się. To oczywiście upokarzające. “Wciąż jestem na tym samym miejscu! I to nawet po tylu latach życia z Panem! Kiedy więc zbliżę się do prawdziwej modlitwy – pełnej wewnętrznego milczenia, płonącej miłością? Nigdy mi się to nie uda! To dla mnie nieosiągalne!”.
Pozostajesz całkowicie rozczarowany, może nawet i rozgoryczony. Znowu godzina słuchania swojego wewnętrznego DVD! Godzina zmarnowana, stracona!
 
Ależ nie, nie! Kiedy zrobiłeś wszystko, co było w twojej mocy, by go nie wprawiać w ruch, by nie zbaczać z tematu, by wracać do Jego Oblicza, gdy użyłeś różnych drobnych sposobów, jakie miałeś do dyspozycji: wszystko w porządku. Jeśli nie przyszedł, by wziąć cię w ramiona, jeśli nie przyszedł zanurzyć cię w wewnętrznym jeziorze wielkiej ciszy, kiedy ty tak niecierpliwie oczekiwałeś Jego przyjścia i pragnąłeś tej chwili, tej łaski, to On tak chciał. W ten sposób ukazał Ci swoją miłość.
 
W tych okresach ogołocenia, oschłości, nawet znudzenia – wyjaw Mu to, po prostu. On tu jest. Ty się nudzisz, ale On nie. Ty ziewasz, a On patrzy na ciebie, słucha cię, przyjmuje cię z niewiarygodną uwagą. Ty masz tego dość, ale On jest szczęśliwy, bo ma cię przy sobie! Zna twoją słabość, rozumie cię, współczuje ci.
 
Ogromna różnica między tobą a Nim, korzystna jednak dla ciebie, polega na tym, że jesteś pogrążony w ciemnościach wiary: nic nie widzisz, nic nie słyszysz, nic nie czujesz. On tymczasem widzi cię, słyszy, czuje – bezpośrednio, zmysłami swojego chwalebnego Ciała, jeśli wolno mi tak powiedzieć! Jest to sytuacja tak zupełnie inna, że On pierwszy zrozumie, że łatwo ci się znudzić. To trochę jak mama, która rozumie, że jej syn, który powrócił po trzech miesiącach pobytu w internacie, woli rozegrać mecz z kolegami niż zjeść z nią kolację; ale ona, przeciwnie, jest szczęśliwa, bo ma go przy sobie. Rozumie jednak, że jej syn ma tylko czternaście lat!

Zobacz także
ks. Zbigniew Kapłański
Gdy otworzymy w popularnym katechizmie kartkę zatytułowaną: Najprzedniejsze dobre uczynki, odczytamy: post, jałmużna, modlitwa. O poście mówiliśmy niedawno: służy ambitnemu celowi pozwala dostrzec własną słabość, aby bardziej powierzyć się Panu Bogu i nabrać siły poprzez ćwiczenie woli...
 
ks. Zbigniew Kapłański

Wielu z nas odczuwa duży lęk przed tak zwanym utknięciem na mieliźnie, a dokładniej przed zatrzymaniem się w miejscu, nieefektywnością, zahamowaniem rozwoju. Życie utożsamiamy z działaniem. Stagnacja ma posmak śmierci. Historia biblijnego Izraela i dzieje chrześcijaństwa potwierdzają, że w takim myśleniu jest trochę racji. Życie ludzi, którzy na swojej drodze spotkali Boga, faktycznie było pełne pasji i stanowiło ożywczy impuls dla otaczającego ich świata.

 
dr Piotr Kwiatek OFMCap
Często słyszy się stwierdzenie „czas to pieniądz”. Autorami tych komentarzy bywają nie tylko osoby skoncentrowane na biznesie i pomnażaniu własnej fortuny. Mówi tak każdy z nas, zabiegany, żyjący w pośpiechu, w pogoni za dwudziestą piątą godziną doby. Czy jednak ta popularna maksyma jest prawdą?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS