logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

"przywołał do siebie uczniów i rzekł im:
«Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść" (Mk 8,1-2)

Gdy czegoś bardzo pragniemy, gdy rodzi się ogromna potrzeba, gdy coś wydaje nam się konieczne, idziemy z prośbą do Boga. Prosimy najlepiej jak tylko umiemy. Czekamy na cud. I dobrze. Tak właśnie trzeba. Wierzyć w moc modlitwy, wierzyć w dobroć Boga, a przede wszystkich wierzyć, że On pragnie, byśmy przychodzili do Niego ze swoimi problemami, smutkami, potrzebami. Tak jak się przychodzi do ojca, matki, przyjaciela, żeby mu opowiedzieć, co się ze mną dzieje.

Przychodzimy, prosimy. A potem się obrażamy, jeśli wydaje nam się, że nie wysłuchał. Że nie spełnił prośby. Nie wiemy dlaczego tak się dzieje, że raz czujemy się wysłuchami, innym razem czujemy pustkę. Możemy wymyślać wiele odpowiedzi, szukać rozwiązania, usprawiedliwiać Boga, jakby tego potrzebował - ale tak naprawdę nie wiemy. Nie tylko w samej prośbie potrzebna nam jest wiara w Boga. Potrzebna jest nam wiara jeszcze bardziej wtedy, gdy odchodzimy bez daru, o który prosimy. Potrzebna wiara, że Bóg o nas nie zapomniał, a dar na pewno otrzymaliśmy, tylko być może inny, bardziej wewnętrzny, dlatego jeszcze o nim nie wiemy. Może Bóg dopiero przygotowuje nas na ten oczekiwany dar. Może jeszcze nie jesteśmy gotowi.

O tym, że Bóg zna nasze potrzeby, czytamy w dzisiejszej Ewangelii. Zna nasze potrzeby także wtedy, gdy jeszcze o nie nie prosimy. Jezus widzi tłum ludzi. Słuchają Go od trzech dni bez przerwy. Może mieli jakąś kromkę chleba, ale na pewno dawno ją zjedli. Jezus wie, że są głodni, ale są tak zasłuchani, że żal im odejść. Nie wiadomo czy będzie jeszcze raz taka okazja, Jezus przecież pójdzie z uczniami dalej. Byli na pewno głodni, choć nikt nie modlił się o chleb. Jezus wziął ofiarowane przez kogoś chleby i ryby i rozmnożył, tak że starczyło dla kilku tysięcy ludzi.

Może patrzymy na to z zazdrością. Bo my prosiliśmy. Włożyliśmy w to wiele wysiłku. Wydaje nam się, że było w tym także wiele wiary i wiele miłości. I wytrwałości. No i jakoś nas Pan Bóg nie wysłuchuje. A oni dostali tak po prostu, za nic.

Czy rzeczywiście za nic? Nie wiemy ile kilometrów przeszli, wiemy, że trwali z Jezusem od trzech dni. Bez wysiłku? Tak łatwo próbujemy licytować się z innymi. Dałem więcej? Może i tak. Ale wie o tym tylko Bóg. Moje "więcej" może być tylko pychą.

Wniosek z dzisiejszej Ewangelii nie może być oczywiście taki, że nie warto się modlić. Przeciwnie. Mamy przychodzić do Jezusa ze swoimi sprawami. Nie chodzi jednak o ilość przesyłanych modlitw, różańców i litanii, które potem będziemy wypominać Bogu, gdy nam nie da tego, o co prosimy. Chodzi o trwanie przy Bogu. Chodzi o trwanie w Bogu. Tak jak ten tłum ludzi, którym żal było odejść do domu. Nie potrzeba wymawiać wielu słów, gdy jesteśmy z Jezusem naprawdę zjednoczeni. Gdy nasze serca biją w jednym rytmie - nie trzeba nam słów, by powiedzieć o sobie wszystko. Nie trzeba wielu mądrych myśli, by pokazać wiarę w Bożą miłość. Trzeba trwać. Trwanie przed Bogiem to najpiękniejsza modlitwa. Trzeba trwać przed Bogiem całe życie.

Bogumiła Szewczyk
bog-szew@wp.p

 

***
 
Człowiek pyta:

Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?
Rdz 17,17

Bóg pyta:
Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam?
Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?

Rdz 18,13

***

 

Unikać złego towarzystwa, Prz 1

8. Synu mój, słuchaj napomnień ojca i nie odrzucaj nauk swej matki,
9. gdyż one ci są wieńcem powabnym dla głowy i naszyjnikiem cennym dla szyi.
10. Kiedy cię, synu, wabią grzesznicy, nie waż się iść,
11. choćby rzekli: Pójdź z nami! Zasadźmy się na cichych! Bez powodu czyhajmy na czystych!
12. Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu.
13. Znajdziemy wszelkie kosztowności i napełnimy domy swe łupem.
14. Przyłącz swój los do naszej wspólnoty, jedna sakwa niech łączy nas wszystkich!
15. Synu mój, nie chodź ich drogą, przed ścieżką ich strzeż swojej stopy,
16. gdyż nogi ich pędzą do zbrodni, śpieszno im: krew chcą wytoczyć.
17. Lecz próżno ich sieć zarzucona, na oczach wszelkiego ptactwa.
18. Na własną krew raczej czyhają, czatują na swoje życie,
19. bo taki jest los chciwych zysku: zabiera on własne ich życie.

 

***

PRAWDZIWA WIELKOŚĆ

Dobrze by w życiu świeckim, jak niegdyś w Kościele,
Tego tylko zwać wielkim, kto wycierpiał wiele.
Adam Mickiewicz

***

Naucz się piec chleb.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'

Patron Dnia



Św. Zyta
 
dziewica, patronka służących

Św. Zyta urodziła się w biednej, ale bardzo pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Jej starsza siostra była cysterką, a jej wuj był pustelnikiem, którego miejscowi ludzie uważali za świętego. Św. Zyta odznaczała się dużym posłuszeństwem; każde polecenie matki traktowała jak wypełnianie woli Bożej. Mając dwanaście lat została służącą u zamożnego tkacza w Lukce, trzydzieści kilometrów od jej rodzinnej wioski Monte Sagrati. W tej rodzinie miała pozostać przez czterdzieści osiem lat. Codziennie znajdowała czas na wysłuchanie Mszy św. i odmawianie modlitw; swoje domowe obowiązki wypełniała tak skrupulatnie, iż inne służące miały jej to za złe. Z początku jej pracodawcy mieli jej za złe zbyt hojne rozdawanie chleba biednym; z czasem jednak jej dobroć i cierpliwość przekonały ich zupełnie; święta stała się zaufanym przyjacielem rodziny. Dano jej wolną rękę jeśli idzie o rozkład pracy w domu; święta podjęła się jeszcze odwiedzin u chorych i więźniów. Szybko rozeszła się w Lucke wieść o jej dobrych czynach i nadprzyrodzonych wizjach, które miała. Odwiedzali ją nawet ludzie na wysokich stanowiskach. Po śmierci w roku 1278 ogłoszono ją świętą.

jutro: św. Piotra Chanel

wczoraj
dziś
jutro