logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

6. Niedziela Zwykła, rok B
Nic nie mów

 

„Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich” (Mk 1,44).

 

W zeszłym tygodniu spotkaliśmy się z modlitwą wstawienniczą, czyli prośbą skierowaną do Jezusa nie za siebie, ale w intencji innych ludzi. Przynosili chorych, wskazywali potrzebujących. To nie jest potrzebne Bogu, który przecież jest Wszechwiedzący, ale jest potrzebne nam. Mamy jednego Ojca w Niebie, jesteśmy więc dla siebie braćmi. Zainteresowanie drugim człowiekiem jest naszym obowiązkiem z jednej, a aktem miłości z drugiej strony. Temu, kto czuje, kto wie, że nie jest sam, że ktoś mu przyjdzie z pomocą - jest łatwiej żyć. Radośniej mu żyć. „Przynoszenie” chorych do Boga jest równocześnie świadczeniem o Bogu. To Bóg ma moc rozwiązać nasze najtrudniejsze problemy, dlatego wskazywanie innym Boga, mówienie o Jego mocy, jest takie ważne.

 

A jednak bywają okoliczności, kiedy słowne świadczenie o Bogu nie jest najważniejsze, a może nawet lepiej, gdy przyjdzie trochę później.

 

Dziś słyszymy Ewangelię, która właśnie dlatego może wydawać się nam dziwna. Zamiast nawoływać do świadczenia o Bogu - każe nam milczeć. Dlaczego? U św. Marka niejeden raz czytamy o nakazie milczenia, nazywane jest to "sekretem mesjańskim". Wyjaśnienia są różne. Na przykład, że Jezus nie chciał przykuwać ludzkiej uwagi do cudów, bo Jego misja była inna.

 

Jezus uzdrowił kolejną osobę, ale zaraz potem poprosił/nakazał: „nikomu nic nie mów”. Jezus jednak nie powiedział: „nigdy się do tego nie przyznawaj”. Wysłał trędowatego najpierw do kapłana, aby złożył ofiarę dziękczynną. Widać, że nie nadszedł jeszcze czas na rozgłaszanie faktu o uzdrowieniu. Trzeba zaufać. Nasze nieposłuszeństwo jak gdyby wiąże Jezusowi ręce. „Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta” - mówi Ewangelia. Oczywiście człowiek nie może zepsuć Bożego planu. Jezus, litując się nad trędowatym, wiedział jakie będą tego konsekwencje. Tym mocniej widać tutaj Jego wielką miłość do człowieka. Ale i nasza miłość do Jezusa wymaga odpowiedniego działania. Trzeba wysłuchać, czego sobie życzy Jezus, o co prosi. Może najpierw trzeba podziękować Bogu. Może najpierw trzeba zrobić co innego.

 

„Nikomu nic nie mów”. W naszym codziennym życiu także mogą być takie sytuacje, kiedy lepiej zamilknąć. Każdy z nas musi to sam w swoim sercu usłyszeć. Ot, na przykład. Przychodzą Świadkowie Jehowy, a my, sami jeszcze dzieci w wierze, ale z miłości chcemy nawracać. Nasze nieudolne słowa nie tylko nie nawrócą, ale rozmowa wniesie w nasze serca zbyt dużo wątpliwości. Jezus w nas będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Bo jeszcze za wcześnie na mówienie, jeszcze nie czas. Albo: ledwo sami po nawróceniu - lubimy upominać innych. Jeszcze sami nic dobrego nie zrobiliśmy, jeszcze inni nie zauważają w nas zmiany, do tego nasze potępienie człowieka wraz z grzechem - to nie wniesie żadnego dobra tylko zło. Bo jeszcze za wcześnie. Jeszcze nie ma w nas miłosierdzia, łagodności, miłości. Bez tego Jezus w bliźnim jest w wielkim niebezpieczeństwie. Oskarżony człowiek dość łatwo załamuje się i odchodzi. Albo: mówienie o Bogu pijanemu to „rzucanie pereł przed wieprze”. Jeszcze nie czas. Najpierw musi wytrzeźwieć, musi być świadom tego co mówimy...

 

Każdy z nas musi usłyszeć w sercu, czy nadszedł już czas na słowo. Może tak, a może jeszcze nie?

 

„Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta" (Mk 1,45).

 

*

Garść myśli:

*

Ludzie uczą się mówić, a przecież najważniejsza jest wiedza jak i kiedy milczeć. (Lew Tołstoj)

*

Wszystkie pobożne dusze dobrze rozumieją wartość milczenia. (ks. Aleksander Derouville)

*

On nigdy nie odwróci się od ciebie. Nawet jeśli ty sam miałbyś siebie serdecznie dość, spróbuj uwierzyć, że Jezus nigdy cię nie odrzuci. Niezależnie od tego, jak wielki byłby twój grzech, jak cuchnąca byłaby twoja półmartwa dusza, przyjdź. (o. Edmund Kowalski)

*

Musimy być wrażliwi na trąd dzisiejszego świata, musimy być wrażliwi na dobro, ale jeszcze bardziej na zło, które paraliżuje nasze serca, rodziny i społeczeństwa w których żyjemy. (ks. Tomasz Fischer)

Bogumiła Szewczyk
https://rozwazaniabogumily.wordpress.com

 

***

 

Z listu św. Marii Bernadety Soubirous
(List do P. Gondrand, rok 1861) 
Pani przemówiła do mnie

 

Pewnego dnia, kiedy wraz z dwiema dziewczynkami udałam się nad rzekę Gave, aby nazbierać chrustu, usłyszałam jakby szelest wiatru. Obróciłam się ku łące, ale zobaczyłam, iż gałązki drzew nie poruszają się wcale. Uniosłam wtedy głowę i spojrzałam w kierunku groty. Zobaczyłam Panią odzianą w białe szaty. Miała na sobie białą suknię, przepasana była niebieską wstęgą, na każdej z Jej stóp spoczywała złocista róża. Taki sam kolor miały ziarenka Jej różańca. 

Kiedy Ją zobaczyłam, przetarłam oczy sądząc, iż mi się przywidziało. Zaraz też włożyłam rękę do kieszonki i znalazłam swój różaniec. Chciałam przeżegnać się, ale nie mogłam unieść opadającej ręki. Dopiero kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy i ja drżącą ręką spróbowałam, i udało się. Równocześnie zaczęłam odmawiać różaniec. Także Pani przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast. 

Zapytałam więc obydwie dziewczynki, czy czegoś nie widziały. Odpowiedziały, że nie. Spytały natomiast, co takiego mam im do opowiedzenia. Wtedy oznajmiłam im, że widziałam Panią w bieli i że nie wiem, kim Ona mogłaby być. Upomniałam je jednak, aby nie mówiły o tym nikomu. One znowu namawiały mnie, żebym nie wracała na to miejsce, ale ja się na to nie zgodziłam. Wróciłam więc na to samo miejsce w niedzielę, czując wewnętrznie, że coś mnie tam woła. 

Pani przemówiła do mnie dopiero za trzecim razem. Zapytała, czy nie zechciałabym przychodzić tu do Niej przez dni piętnaście. Odpowiedziałam, że chcę. Pani powiedziała jeszcze, że mam powiedzieć kapłanom, aby postarali się o wybudowanie na tym miejscu kaplicy. Następnie poleciła mi napić się wody ze źródła. Ponieważ nie widziałam tam żadnego źródła, zwróciłam się w stronę rzeki Gave. Ale Pani dała mi znak, że nie tam, i palcem pokazała na źródło. Kiedy podeszłam bliżej, znalazłam zaledwie odrobinę błotnistej wody. Nadstawiłam dłoń, ale nic nie mogłam pochwycić. Zaczęłam więc drążyć ziemię w tym miejscu i dopiero wówczas mogłam zaczerpnąć nieco wody. Odrzuciłam trzy razy, za czwartym razem wypiłam. Widzenie znikło, a ja powróciłam do domu. 

Przez piętnaście dni powracałam na to miejsce, a Pani ukazywała mi się za każdym razem, z wyjątkiem jednego wtorku i piątku. Polecała na nowo, abym zachęciła kapłanów do wybudowania kaplicy, zachęciła także, abym się obmyła w źródle i abym się modliła o nawrócenie grzeszników. Wielokrotnie zapytywałam, kim jest, ale Ona uśmiechała się tylko łagodnie. W końcu, trzymając ręce uniesione i kierując wzrok ku niebu powiedziała, że jest Niepokalanym Poczęciem. 

W ciągu owych piętnastu dni powierzyła mi także trzy sekrety, których zabroniła komukolwiek wyjawiać. Zachowałam je wiernie aż po dziś dzień.

***

Litania do Matki Bozej z Lourdes – odmów

***

Biblia pyta:

Jakże może poświęcić się mądrości ten, kto trzyma pług, kto chlubi się tylko ostrzem włóczni, kto woły pogania i całkowicie zajęty jest ich pracą, a rozmawia tylko o cielętach?
Syr 39:25

***

 

KSIĘGA IV, GORĄCA ZACHĘTA DO KOMUNII ŚWIĘTEJ
Rozdział I, Z JAK WIELKĄ CZCIĄ POWINNO SIĘ PRZYJMOWAĆ CHRYSTUSA


9. O niewidzialny Stwórco świata, Boże, jakże przedziwnie do nas się odnosisz! Jak łagodny i uprzejmy jesteś dla swoich wybranych, gdy ofiarujesz im sam siebie w najświętszym Sakramencie! Przekracza to bowiem wszelki ludzki rozum, najbardziej pociąga żarliwe serca i wzrusza je najgoręcej.

Bo naprawdę wierni Tobie, ci, co przez całe życie troszczą się o poprawę, czerpią często z tego najświętszego Sakramentu wielką łaskę pobożności i umiłowanie dobra.

10.  O przedziwna, niepojęta łasko Sakramentu, którą znają tylko wierni słudzy Chrystusa! Niewierni zaś i pozostający pod władzą grzechu poznać jej nie mogą. W tym Sakramencie zawiera się pełnia łaski, a dusza odzyskuje w nim utracone dobro, on przywraca jej piękno zniekształcone przez grzech.

A tak wielka jest niekiedy ta łaska, że dzięki pełni skupionego zachwycenia nie tylko dusza, ale i słabe ciało odczuwa przypływ nowych sił.

11. Jakże więc należy żałować, jak ubolewać nad naszą oziębłością i niedbalstwem, że nie śpieszymy gorliwiej na przyjęcie Chrystusa, w którym jest cała zasługa i nadzieja przyszłego zbawienia. On bowiem jest uświęceniem i odkupieniem naszym 1 Kor 1,30, on radością pielgrzymujących na ziemi i wieczna szczęśliwością świętych.

Jaka szkoda, że wielu ludzi tak rzadko zwraca się ku tej zbawiennej tajemnicy, która uwesela niebo i utrzymuje cały wszechświat. O jakaż to ślepota i zakamieniałość serc ludzkich, że nie cenią bardziej tego niewypowiedzianego daru, a dlatego właśnie, że można go mieć na co dzień, odwracają się nawet od niego!

12. Przypuśćmy, że ten najświętszy Sakrament umieszczony byłby tylko w jednym sanktuarium i konsekrowany tylko przez jednego kapłana na świecie, pomyślmy, jakie pchałyby się tam tłumy, jakże oblegano by tego kapłana, aby ujrzeć, jak odprawia to Boskie misterium.

A tymczasem tylu jest kapłanów i w tylu miejscach ofiarowuje się nam Chrystus, aby okazała się tym większa łaskawość i miłość Boga do człowieka, im szerzej rozchodzi się po świecie Komunia święta.

Dzięki Ci, Jezu, wieczny Pasterzu, który nas, biedaków i wygnańców raczysz pokrzepiać swoim drogocennym Ciałem i Krwią i zachęcasz nas do przyjęcia tej tajemnicy własnymi słowami:

Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię Mt 11,28.

 

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

***

GRZECH

Grzech jest palnym żywiołem: więc kto grzechu nie ma,
Może stać w środku piekła, ogień go nie ima.

Adam Mickiewicz

***

Nie myl głupoty z odwagą.
 

H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia' 

Patron Dnia



Św. Zyta
 
dziewica, patronka służących

Św. Zyta urodziła się w biednej, ale bardzo pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Jej starsza siostra była cysterką, a jej wuj był pustelnikiem, którego miejscowi ludzie uważali za świętego. Św. Zyta odznaczała się dużym posłuszeństwem; każde polecenie matki traktowała jak wypełnianie woli Bożej. Mając dwanaście lat została służącą u zamożnego tkacza w Lukce, trzydzieści kilometrów od jej rodzinnej wioski Monte Sagrati. W tej rodzinie miała pozostać przez czterdzieści osiem lat. Codziennie znajdowała czas na wysłuchanie Mszy św. i odmawianie modlitw; swoje domowe obowiązki wypełniała tak skrupulatnie, iż inne służące miały jej to za złe. Z początku jej pracodawcy mieli jej za złe zbyt hojne rozdawanie chleba biednym; z czasem jednak jej dobroć i cierpliwość przekonały ich zupełnie; święta stała się zaufanym przyjacielem rodziny. Dano jej wolną rękę jeśli idzie o rozkład pracy w domu; święta podjęła się jeszcze odwiedzin u chorych i więźniów. Szybko rozeszła się w Lucke wieść o jej dobrych czynach i nadprzyrodzonych wizjach, które miała. Odwiedzali ją nawet ludzie na wysokich stanowiskach. Po śmierci w roku 1278 ogłoszono ją świętą.

jutro: św. Piotra Chanel

wczoraj
dziś
jutro