logo
Sobota, 11 maja 2024 r.
imieniny:
Igi, Mamerta, Miry, Franciszka – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Pascal Zivi, Jacques Poujol
Nadużycia duchowe
Wydawnictwo Esprit
 


Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-60040-87-4
Format: 130x200
Stron: 160
Rodzaj okładki: miękka 

Kup tą książkę

 

Jak pomóc ofierze nadużycia duchowego?

 Pomagać
 to nie być przed
 ani nad
 ani brać na siebie
 ani proponować rozwiązania...
 To towarzyszyć:
 to znaczy być z
 wziąć za rękę
 ale to ktoś inny wskazuje nam drogę, którą mamy iść

(Jeanine Pilot)[10].

Buddyjska przypowieść o synu marnotrawnym

Jeden z moich japońskich przyjaciół przedstawił mi bardzo piękne opowiadanie zaczerpnięte z jednego z wielu dzieł tamtejszej religii. Opowiadanie to relacjonuje historię pewnego młodego człowieka, który opuszcza dom rodzinny, aby spróbować zarobić fortunę w obcym kraju.

Ów młody człowiek, zaznawszy kompletnej porażki, zmuszony jest żebrać. Po długiej nieobecności wraca do swego rodzinnego miasta, gdzie jego rodzina stała się bardzo bogata. Pewnego dnia jego ojciec przechadzając się po ulicach miasta, spotyka go i natychmiast rozpoznaje syna w żebraku. Niestety, młodzieniec, straciwszy pamięć, nie może rozpoznać nikogo. Następnego dnia jego ojciec prowadzi go do swojego domu, lecz młodzieniec bojąc się, że zostanie wtrącony do więzienia, ucieka. Ojciec zatem decyduje się nająć go do swojej służby, każąc mu wypełniać najbardziej niskie prace w swoim domu. Po pewnym czasie, aby zyskać jego zaufanie, ojciec zdejmuje swoje piękne szaty i prosi młodego człowieka, aby uważał go za swego ojca. Młodzieniec prosi go o wyjaśnienie przyczyn takiego gestu. Ojciec odpowiada: "Ponieważ jestem stary, a ty jesteś młody i wypełniasz dla mnie wszystkie najniższe prace z wielką pokorą. Co więcej, nie ma w tobie złośliwości, egoizmu ani żadnej niewdzięczności".

Ojciec zatrudnia tak swojego syna przez długie lata, powierzając mu też odpowiedzialność za administrację swoich dóbr. Młodzieniec w dalszym ciągu daje dowody pokory w pracy, nigdy nie próbując się wzbogacić. Ojciec adoptuje go i czyni go swoim dziedzicem.

Ofiara nadużyć duchowych przypomina tego syna, który utracił pamięć. Wielu rodziców czy bliskich natrafia na ogromne trudności w ponownym nawiązaniu normalnych relacji ze swymi dziećmi po opuszczeniu przez nie kościoła lub wspólnoty, gdzie zostali wykorzystani i zmanipulowani. Zawsze jest rzeczą niezwykle przykrą stwierdzić, że jakaś osoba, która była wam tak bliska, może być obecnie tak daleka. Ta droga istota przebywała w miejscu, gdzie was nie było, doświadczyła nadużyć i manipulacji, które trudno nawet wam sobie wyobrazić. W całym waszym życiowym doświadczeniu nie przeżyliście niczego z tego, co ona przeżyła. Nie straciliście jak ona za jednym razem przyjaciół, nadziei i zaufania oraz wielu tak cennych lat życia.

Myślę, że dla was rodziców - a w pojęcie to włączam też wszystkich bliskich ofiary - buddyjska przypowieść o synu marnotrawnym może być bardzo użyteczna. Ojciec młodzieńca zrozumiał, że mimo powrotu syna do domu, stracił tę drogą istotę taką, jaką wcześniej była, i że nigdy nie będzie już taka sama. Ojciec ów musiał go zaakceptować takiego, jaki był aktualnie, i pomagać mu w jego przemianie. Musiał go kochać, wyrzekając się pragnienia, że syn stanie się osobą, jakiej by sobie ojciec życzył, i dokonać adopcji nowej osoby, którą syn się stał.

O-ka-é-ri-na-sai

W języku japońskim, gdy ktoś wraca do domu po dłuższej lub krótszej nieobecności, mówi się do niego: o-ka-é-ri-na-sai. Tłumaczy się to jako: "dobry powrót" lub "cieszę się, że cię widzę".

Lubię bardzo to pozdrowienie, gdyż uważam je za przepełnione ciepłem. Po długim dniu pracy, podróży lub innej nieobecności, spotkanie kogoś, kto do was mówi: "Jestem szczęśliwy, że cię widzę", jest bardzo krzepiące.

Dla Carole tych kilka słów wypowiedzianych przez matkę stało się słowem życia i otuchy. Po opuszczeniu wspólnoty, gdzie została wykorzystana duchowo i seksualnie, Carole znalazła się bez przyjaciół i pieniędzy. Ponieważ od z górą dziesięciu lat w żaden sposób nie kontaktowała się z matką, nie od razu zdobyła się na to, by do niej pójść, z obawy, że matka zamknie jej drzwi przed nosem. Jednakże jej sytuacja finansowa była tak kiepska, że nie wiedziała, gdzie spać. Zdecydowała się więc złożyć matce wizytę, aby poprosić ją o pomoc. Z wielką obawą Carole nacisnęła na dzwonek. Wszystko jednak potoczyło się inaczej niż w scenariuszu, który sobie wyobraziła. Po otwarciu drzwi matka popatrzyła na nią przez kilka sekund, a potem z szerokim uśmiechem powiedziała do córki: "O-ka-é-ri-na-sai, Carole".

Matka i później nie zadała córce żadnego pytania i czekała cierpliwie, aż córka opowie jej swoją historię, dając jej czas, by mogła opowiadać, bez osądzania czy krytykowania.

Carole powiedziała mi: "Matka zrobiła wiele rzeczy, aby mi pomóc w podjęciu na nowo normalnego życia, i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Ale dla mnie najważniejsze pozostaną pierwsze słowa, które powiedziała po moim powrocie. W owej chwili zrozumiałam, że mnie kocha i jak wielka jest jej miłość, że mnie nie osądza i przyjmuje mnie wraz z całym zamętem, który był we mnie".

Przyjąć człowieka, który cierpi

Pięć lat temu uczestniczyłem w ekumenicznym seminarium z Jeanem Vanierem, który założył w 1964 roku niedaleko Compi?gne wspólnoty Arki, gdzie pochodzący zewsząd mężczyźni i kobiety dzielą życie z osobami upośledzonymi umysłowo. Od tej pory na całym świecie powstały liczne wspólnoty Arki.

W czasie seminarium Jean Vanier mówił o znaczeniu przyjęcia osób, które cierpią i przeżywają wewnętrzny zamęt. Dla niego przyjęcie polega na mówieniu ludziom, w każdej chwili: "przyjdźcie, wejdźcie". Trzeba czuwać, aby ich nie zranić, próbując formować podług naszych idei czy opinii. Przeciwnie, należy dać im przestrzeń wewnątrz nich samych, aby również oni mogli coś nam ofiarować. Jean dodał również, że "przyjęcie ludzi, to ich uważne słuchanie, dostrzeżenie w nich daru, patrzenie na nich z miłością".

Zarówno w buddyjskiej przypowieści o synu marnotrawnym, jak i sposobie postępowania matki Carole odkrywamy znaczenie przyjęcia, o którym mówi Jean Vanier. Czy jesteście rodzicami, braćmi, siostrami, przyjaciółmi, pastorami bądź doradcami, to przyjęcie, jakie oferujecie człowiekowi, który został duchowo wykorzystany i zmanipulowany, daje mu możliwość ponownego zaufania do siebie samego i odnalezienia drogi, która prowadzi do wyzwolenia serca i duszy.

Nie obwiniać się

Wielu rodziców, których spotykam, odczuwa bardzo często poczucie winy. Myślą oni, że są odpowiedzialni za to, że ich dziecko przyłączyło się do sekty lub wspólnoty, która wykorzystała je duchowo. Myślą, że jeśli byliby lepszymi rodzicami, to ono nie przeżyłoby nigdy takiego doświadczenia. Próba zrozumienia, dlaczego ich syn lub córka dokonała takiego wyboru, jest rzeczą normalną. Nie należy jednak zapominać, że w relacjach rodzinnych konflikty są czymś naturalnym. Znam osoby, dla których trudności, których zaznały z rodzicami, były w pewnej mierze przyczyną, dla której dokonali tego wyboru. Jednakże nawet jeśli jest tak w przypadku twojej rodziny, ważne jest dobrze zrozumieć, że to nie ty zmanipulowałeś psychologicznie i wykorzystałeś duchowo swoje dziecko. To nie jest kwestia twojej odpowiedzialności! Wzywam cię do skorzystania z powrotu syna lub córki do ciebie, aby uregulować minione problemy i rozpocząć dobre relacje.

Cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość

Ojciec rodziny, którego zapytałem, co było najważniejsze, kiedy chciał pomóc córce w podjęciu na nowo normalnego życia, odpowiedział mi tak: "Potrzeba cierpliwości, niezmiernie dużo cierpliwości".

Opowiedział wówczas: "Przeszedłem przez chwile ogromnego zwątpienia. Były momenty, gdy moja córka Patricia wydawała się odnajdować wreszcie równowagę psychiczną, jednakże w ciągu kolejnych dni wystarczył gest, słowo, nawet spojrzenie, aby to przypomniało jej nadużycia i manipulacje, których doznała. Wywoływało to w niej gniew, płacz i ataki strachu, a ja naprawdę nie mogłem nic na to poradzić. Niejednokrotnie byłem kompletnie bezradny wobec takich sytuacji, do których dochodziło bardzo często. Córka potrzebowała ponad dwóch lat, zanim udało jej się odbudować psychicznie".

W okresie readaptacji twojego dziecka zaznasz wiele zmęczenia i frustracji, ponieważ on lub ona będzie przeżywać jak Patricia, przez wiele miesięcy, być może przez lata, wzloty i upadki. Bardzo często będzie ci trudno zrozumieć, a czasami nawet zaakceptować różne wybryki twojego syna lub córki. Aby przezwyciężyć tę trudną próbę, która cię czeka, i lepiej pomóc swojemu bliskiemu, oto kilka rad:
 - Nie staraj się być nadopiekuńczy lub kontrolować swojego syna czy córki. Pozwól dziecku popełniać błędy. Zapewnij mu autonomię i zachęcaj je do myślenia i podejmowania samodzielnych decyzji.
- Pomóż mu stać się niezależnym.
- Zrozum, że ponieważ było ono manipulowane i kontrolowane, będzie doświadczać ogromnego wstrętu wobec wszelkiego przejawu władzy.
- Czytaj książki, artykuły, strony internetowe lub inne informacje odnoszące się do manipulacji mentalnych, nadużyć duchowych i readaptacji.
- Spotykaj się i rozmawiaj z innymi ofiarami nadużyć duchowych i ich rodziną, aby prosić ich o pomoc.
- Udaj się do doradców, specjalistów w tej dziedzinie.
- Jeśli twoje dziecko wypowiedziało bolesne słowa pod twoim adresem albo jeśli odmawiało spotkania z tobą, albo też krytykowało cię, gdy było jeszcze w grupie dopuszczającej się nadużyć, przebacz mu. Przestudiuj kwestię manipulacji mentalnych i nadużyć duchowych, aby zrozumieć, co prowadziło je do takiego działania. Jeśli w okresie readaptacji twojego dziecka będziesz mógł liczyć na czyjeś towarzystwo, to przyniesie ci to wielką pomoc. Jest o wiele łatwiej przebaczyć, jeśli dostrzegamy i rozumiemy przyczyny, które pchnęły człowieka do dokonania pewnych czynów i wyborów.
- Poszukaj człowieka (przyjaciela, krewnego, rodzica ofiary), z którym będziesz mógł porozmawiać z całkowitą szczerością w chwilach zmęczenia i zwątpienia.
- Zadbaj też o czas potrzebny na odpoczynek i odprężenie.
Czas, by słuchać innego!
Właśnie odłożyłem słuchawkę telefonu. Była to chrześcijanka, która chciała ze mną porozmawiać o nadużyciach duchowych, których doznała w swoim kościele. Przez ponad godzinę wyjaśniała mi, co ją spotkało. Przez cały ten czas nie powiedziałem ani słowa i nie udzieliłem żadnej rady. Jednakże na zakończenie podziękowała mi z płaczem. Za co dziękowała? Za to, że została wysłuchana. Poczuła ulgę i swobodę.
Kohelet przypomina, że "jest czas milczenia i czas mówienia" (Koh 3, 7). Milczenie to zachowanie ciszy bądź zmuszenie się do ciszy, aby słuchać innego człowieka. Osoba, która cierpi, potrzebuje się wypowiedzieć, potrzebuje mówić, aby pozbyć się bolącego wrzodu. Ty także, gdy twoje dziecko zechce opowiedzieć ci o sobie, o swoich problemach lub swoich doświadczeniach, zachowaj milczenie, aby słuchać go uważnie. W tym celu nie przerywaj mu ani na moment, gdy mówi. Jeśli masz pytania, zadaj je, gdy skończy. Nie próbuj też narzucać mu swoich rozwiązań lub pomysłów. Podpowiedz mu sugestie i wyraź swoją opinię, jeśli tego pragnie, albo zapytaj, czy możesz to zrobić. Jeśli umiesz dobrze słuchać, powoli nabierze zaufania do siebie, do ciebie, odczuje szczęście, swobodę i zrozumienie.

Dla rodziców praktykujących chrześcijan

Postawa wobec wiary chrześcijańskiej wygląda różnie u różnych członków grup, które dopuszczają się nadużyć. Niektórzy ludzie, mimo wszystkich trudności psychicznych i duchowych, które napotykają, będą kontynuować swoją drogę religijną, zachowując wiarę chrześcijańską. Inni przeciwnie - porzucą ją. Rodzicom praktykującym chrześcijanom zawsze sprawia ból widok dzieci porzucających wiarę. Jednakże nawet jeśli dziecko dokonuje takiego wyboru, respektuj tę decyzję i nie zaczynaj jej krytykować lub bawić się w teologa, aby dowieść dziecku, że się myli. Grozi to poważnym pogorszeniem twoich relacji z nim. Lepiej jest otoczyć je miłością, dając mu dowody wielkiego zrozumienia, łagodności oraz współczucia, jak czynił Jezus Chrystus wobec każdej cierpiącej istoty ludzkiej.

Daj synowi (lub córce) czas potrzebny do tego, aby dziecko mogło zaprowadzić porządek w swoim sercu i myślach. Następnie ze wszystkich sił staraj się odkryć lub odkryć ponownie prawdziwą Ewangelię Jezusa Chrystusa. Radzę wam modlić się w tej intencji i pozwolić działać Duchowi Świętemu w ciele i psychice twojego dziecka. Musisz sobie zabronić przesadnie spirytualizować jego problem, mówiąc mu, że jest ofiarą tak zwanego demona, który nie pozwoli mu zobaczyć prawdy, i że modlisz się o jego wyzwolenie. Ten rodzaj modlitwy, podejmowanej bezmyślnie, może być bardzo niekorzystny. Takie chwile sprzyjają chwiejności, która przypomina byłemu członkowi sekty nadużycia i manipulacje, którym był poddany. Twojemu dziecku grozi wówczas jeszcze gwałtowniejsze odrzucenie wiary lub jeszcze głębsze pogrążenie się w poczuciu winy wobec Boga i w świadomości własnej grzeszności.
Możliwe jest też, że twoje dziecko wybierze kościół lub wspólnotę innej denominacji niż twoja. Jeśli tak się stanie, szanuj jego wybór.

Przypisy:

[10]Tekst za: C. Pichaud, Vivre une relation d'aide. Manuel de bénévole, Lyon 2008, s. 162.


Zobacz także
ks. Henryk Bolczyk
Pytamy, do czego zmierza dojrzewanie… Odpowiedź jest prosta: do wielkości człowieka, do odkrywania jego godności! Póki co, bardziej cenimy pracę i jej efekty niż samego człowieka. Wyznaczamy nagrody dla najzdolniejszych, dla odkrywców praw usprawniających technologię przemysłu. Wiele z nich będzie miało zastosowanie w produkcji broni niszczącej człowieka. 
 
Krzysztof Paluch SCJ
Przygotowując się do Pierwszej Komunii Świętej, uczyliśmy się wielu modlitw, katechizmowych regułek. Wśród nich był także katalog siedmiu grzechów głównych, w którym jako piąty grzech wymieniane jest nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Czy dziś jeszcze o tym niebezpieczeństwie pamiętamy? Czy spowiadamy się z niego? Przecież Kościół, umieszczając ten grzech w katalogu najcięższych przewinień, musiał mieć ku temu powód.
 
ks. Mirosław Tykfer
Wiele przestępstw popełnianych jest, powiedziałbym, prawie z przypadku. Bywają ludzie, którzy są bardzo grzeczni, studiują, pracują, ale wcześniej w rodzinie zadziało się coś złego i ten człowiek spotyka się z sytuacją, która go emocjonalnie przerasta. Jego reakcja jest nieprawidłowa, zła, przesadna, ale on tak właśnie zareagował. I nie dlatego, że jest po prostu zły, ale że coś go przerosło. Nosił coś w sobie emocjonalnie niepoukładanego, co w momencie zbrodni dało o sobie znać z taką siłą.

Z ks. Adamem Jabłońskim, naczelnym kapelanem więziennictwa, o karze śmierci rozmawia ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS