logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Jelonek
Rodzina i społeczeństwo
Wydawnictwo Salwator
 


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2010
ISBN: 987-83-7580-150-7
Format: 145x205
Stron: 288
Rodzaj okładki: miękka 
 

Kup tą książkę

 

Otwarcie się na dar życia

W dalszym ciągu rozważania nasze dotyczą problemu człowieka. Jest to istota obdarowana wielkością. Światło Chrystusowego zmartwychwstania pozwala nam głębiej popatrzeć na godność człowieka i jego ciała. Miłość człowieka jako istoty płciowej trzeba właściwie zobaczyć. Ludzie w tym problemie często się gubią, w człowieku bowiem jest nieporządek spowodowany grzechem pierworodnym. Dlatego gdy poruszamy zagadnienia dotyczące człowieka, trzeba o tym mówić, należy mówić o konsekwencjach płciowości człowieka.

Sprawa przekazywania życia przede wszystkim powiązana jest z Bogiem. On jest źródłem życia, a człowiek jest tylko współpracownikiem. Tak ludzie zawsze widzieli tę sprawę i dlatego małżeństwo oraz rodzicielstwo zawsze miały charakter sakralny. Dopiero nasze czasy wymyśliły świeckie śluby, odrywając małżeństwo od jego fundamentu. Jednak właściwa świadomość przebija się przez narzuconą jej powłokę. W jednej radzieckiej książce znajduje się następująca ilustracja: Młoda para małżeńska po zawarciu kontraktu udaje się do wiecznego ognia. Stoi przed nim w prawdziwie religijnym skupieniu i składa przed nim kwiaty. Człowiek wie, że jego małżeństwo ma relacje z tym, co wieczne. Jeżeli odebrano mu wiecznego Boga, szuka namiastki w wiecznym ogniu.

Zgodnie z taką świadomością zawarcie małżeństwa było zawsze ceremonią religijną. Było to tylko przeczucie tego, co uczynił Chrystus, ustanawiając małżeństwo sakramentem. Sami małżonkowie udzielają sobie tego sakramentu, gdy przed ołtarzem wyrażają zgodę na całkowite zjednoczenie.

Widząc związek małżeński w relacji do Boga, możemy właściwie ocenić dalsze konsekwencje ludzkiej natury. Naukę głoszoną przez Kościół od początku przypominał papież Paweł VI w encyklice Humanae vitae:

Miłość małżeńska najlepiej objawia nam swą prawdziwą naturę i godność dopiero wtedy, gdy rozważamy, że początek swój czerpie ona - jakby z najwyższego źródła - z Boga, który jest Miłością i Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi. Małżeństwo bowiem nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości. Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowaniu nowych ludzi. Dla ochrzczonych zaś małżeństwo nabiera sakramentalnego znaku łaski, ponieważ wyraża związek Chrystusa z Kościołem (8).

Jest to syntetycznie przedstawiona nauka Kościoła o małżeństwie, a przede wszystkim o jego celach. Celem małżeństwa jest wzajemne ubogacenie małżonków i rozwój ich miłości oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa.

Zjednoczenie małżonków jest im właściwe i dla nich tylko przeznaczone. Dlatego wszelkie współżycie pozamałżeńskie jest z punktu widzenia prawa Bożego niemoralne. To zjednoczenie musi uwzględniać dwa główne cele. Musi być wyrazem jedności małżonków i musi uwzględniać postawę rodzicielską. Niezwykle ważną i delikatną sprawą jest zachowanie równowagi pomiędzy tymi dwoma celami. Małżonkowie łączą się w swych narządach rodnych. Dlatego i jedność, i rodzicielstwo muszą być celem tego połączenia i żadna z tych spraw nie może być przekreślona. Jeżeli nie ma tej równowagi i jeżeli oba wspomniane cele nie wchodzą równocześnie w grę, to współżycie małżeńskie jest niemoralne.

W tej materii panuje wielkie pomieszanie pojąć, a model sprzeczny z nauką Kościoła dla człowieka skażonego grzechem jest bardzo pociągający. Jedności małżeńskiej i rodzicielstwa nie można rozłączyć. Współżycie małżonków ma służyć ich jedności i ma być otwarte na dar życia. Inaczej przekreśla się plan Boży i gwałci świętość małżeństwa. Jeżeli współżycie nie jest wyrazem jedności i nie potęguje miłości, jest niemoralne. Nie może się przerodzić w użycie drugiego człowieka, ani nie może służyć jedynie produkowaniu ludzi. Musi służyć jedności, ale jest także niemoralne, gdy zamyka się na rodzicielstwo, kiedy jest wrogie życiu.

Tu pojawia się problem antykoncepcji, to znaczy takiego postępowania, w którym przy współżyciu małżonków wyklucza się poczęcie nowego życia. Wymyślono wiele środków, które temu służą, odcinają współżycie od jednego z jego celów, jakim jest rodzicielstwo. Jeszcze dalej idą ci, którzy zapoczątkowane życie przerywają. Jest to zbrodnia zabójstwa człowieka.

Małżonkowie zawierający małżeństwo zapytywani są, czy mają zamiar kierować się katolicką etyką małżeńską. Trzeba więc być konsekwentnym. Antykoncepcja, czyli takie kierowanie procesem współżycia i jego skutkami, aby nie doszło do powstania nowego życia, jest przekreśleniem moralności głoszonej przez Kościół w imieniu Boga. Jest to postawa wroga darowi Bożemu.

Człowiek jednak w całym swym postępowaniu musi kierować się roztropnością. Bóg dał nam przecież rozum. Dlatego przy otwarciu się na dar życia konieczna jest etyczna regulacja poczęć. Bóg złączył pożycie małżeńskie z rodzicielstwem, a co Bóg złączył, człowiek nie może rozłączyć. Człowiek jednak przez poznanie swojej natury i fizjologii swych narządów może, a nawet musi, kierować swoją płodnością.
Kobieta nie zawsze jest płodna i na tej podstawie można tak prowadzić swoje życie małżeńskie, aby nie rozrywając tego, co Bóg złączył, i nie działając przeciw życiu, przekazywać to życie tylko wtedy, gdy to jest racjonalne i zgodne z wolą Bożą.
Problem liczby dzieci i wybór momentu, kiedy mają się one rodzić, to problem, który małżonkowie muszą sami w świetle sumienia i prawa Bożego rozwiązać zgodnie ze swoją sytuacją, osądzoną nie według ludzkich rachub (wygoda, kariera, samochód), ale według woli Bożej. Są racje, aby w jakimś okresie nie przekazywać życia, ale to trzeba rozstrzygnąć wobec Boga.

Trzeba roztropności, ale trzeba przede wszystkim postawy otwartej na dar życia. Życie i dziecko jest wielką wartością. Dlatego wymaga hojności, gotowości do podjęcia odpowiedzialności i roztropności. Problem ten jest złożony i trudny, wymaga panowania nad sobą i głębokiego kontaktu z Bogiem. Wtedy godność ludzka zostanie uszanowana w małżonkach i ich dzieciach.


Zobacz także
Agnieszka Rogalska
Współżycie seksualne jest znakiem oddania siebie. Jednak nie chodzi tutaj wyłącznie lub przede wszystkim o oddanie cielesne, gdyż nie byłoby to oddanie na miarę człowieka. Dzięki zdolności do świadomego i wolnego stanowienia o sobie samych, człowiek może podjąć decyzję o oddaniu całego siebie ukochanej osobie. W akcie tym dokonuje się krystalizacja pełni naszego "ja"...
 
Florence Briere-Loth

Dzieci dorastają coraz wcześniej, a dojrzewają coraz później. W wieku dziesięciu lat ubierają się jak dorośli, organizują imprezy i dzielą kłopoty swoich rodziców. W Stanach Zjednoczonych nazywa się je kids growing older younger (coraz młodsze dzieci, które coraz wcześniej stają się "stare"). Co się stało z ich dzieciństwem? Jak pomóc im przeżyć bezcenne lata dzieciństwa?

 
Radosław Molenda

Jezus - po wyborze Dwunastu – wie, że trzeba ich formować. Ich i wszystkich innych, którzy zaczynają za Nim iść. Dlatego czwarty rozdział Ewangelii wg św. Marka to ważne przypowieści: o siewcy, lampie, ziarnku gorczycy. Aby zrozumiano, czym jest słowo, które do nich kieruje, i jak rodzi się Królestwo Boże. A potem chwila prawdy, kiedy uczniowie mają się przeprawić na drugą stronę jeziora Genezaret. Przychodzi burza na jeziorze, a Jezus śpi. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS