logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
André Louf
Żyć łaską
eSPe
 


Żyć łaską - André Louf
Rozważania o życiu duchowym
Wydawnictwo eSPe
Rok wydania 2004
220 stron; Cena 22 zł.
Oprawa miękka
Format 135x200
ISBN 83-89167-39-5

 

2. Nasze bożki i Bóg

Trwanie w stanie nawrócenia jest nieodzownym warunkiem zbliżenia się do jedynego i prawdziwego Boga - Boga Jezusa Chrystusa. W przeciwnym razie, należąc jeszcze do naszych idoli, nie moglibyśmy mówić o Bogu. Właśnie to chciał podkreślić Apostoł Jan w zakończeniu swego Pierwszego Listu. Jego przesłanie ma sprawić przede wszystkim to, aby ludzie "[…] znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" (J 17, 3). Jan w taki sposób kończy swój list: "Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego. Wiemy także, iż Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością umysłu, tak iż poznajemy Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym. Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów!" (1 J 5,19-21).


Niewierna żona

Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloniczan gratulował im, że porzucili fałszywych bogów i nawrócili się do Boga prawdziwego (por. 1 Tes 1,9-10). W liście tym Paweł rozważa pierwszym etap nawrócenia, który rozpoczyna się od chrztu. Jan ze swej strony zwraca się do wierzących, którzy już dawno przyjęli chrzest, i zachęca ich, aby strzegli się fałszywych bożków, idoli; a nie będą w stanie tego zrobić, jeśli nie poznali prawdziwego Boga w Jezusie Chrystusie. Wystrzeganie się bożków i wyznawanie prawdziwego Boga to dwa elementy konstytuujące postawę człowieka wierzącego. Znajduje się on bez przerwy w stanie nawrócenia - odwraca się od bożków, aby nawrócić się do jedynego i prawdziwego Boga.

Z czasem dla Izraela stało się jasne, że jest tylko jeden Bóg. W najdawniejszych tekstach Biblii oczywistym wydaje się być to, że każdy lud ma swojego Boga. Izrael miał prawo do swojego Boga, tak jak inne ludy. Z czasem okazało się, że bogowie innych ludów są tylko fałszywymi bożkami, bezsilnymi idolami i że Bóg Izraela jest Bogiem jedynym i powszechnym, Bogiem dla wszystkich, Bogiem prawdziwym i zawsze wiernym oraz że oprócz Niego nie ma innego Boga: "Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił" (Pwt 6, 4-5). Bóg tak dalece przewyższa nasze małe bożki, że nie sposób sporządzić Jego obrazu. Nie da się Go uchwycić ani wtłoczyć w formy związane z przestrzenią. Dla Izraela Bóg istnieje poprzez swoją Miłość i Moc: "Jestem, który jestem" (Wj 3, 14); Jego imienia nie można wzywać w sprawach błahych (por. Wj 20, 7), a właściwie w ogóle nie wolno go wypowiadać. To dlatego dzisiaj nie wiemy, jak należy je wymawiać. (Rozpowszechniona wymowa "Jahwe" jest tylko skromną hipotezą, nie dowiedzioną naukowo). Bóg jest Niewyrażalnym i Niewypowiadalnym; można Go doświadczyć tylko poprzez Przymierze, które zawarł ze swym ludem; Przymierze wieczne, które przetrwało stulecia i w którym wierność i cierpliwość Boga zawsze będą górować nad niewiernością człowieka.

Izrael będzie jednak poddany silnej pokusie, aby porzucić odległego i niewidzialnego Boga, a zwrócić się ku bardziej konkretnym formom kultu narodów sąsiednich. To właśnie przez wieki będzie jego największą pokusą i tutaj będzie się dokonywać jego nawrócenie. Czy Izrael pozostanie wierny słowu danemu Jahwe, czy raczej - używając surowego języka proroków - po raz kolejny dopuści się nierządu i pobiegnie za fałszywymi bożkami? Izrael wciąż będzie potrzebował proroków, aby nie pozwolili zabliźnić się tej ranie i aby zwracali mu uwagę na fakt, że znów - często nieświadomie - uległ pokusie. Odchodzenie od Jahwe i powracanie do Niego okazuje się bowiem łatwiejsze niż stanowcze trwanie przy Bogu, który wydaje się tak nierealny, a Jego wielkie dzieła zbawcze zostają zapomniane. Co więcej, obrzędy religii naturalnych są znacznie bardziej pociągające niż odarta z tego, co zewnętrzne, wiara w Nieosiągalnego.

A zatem bałwochwalstwo jest stale jakby podziemnym nurtem historii ludu wierzącego. Izrael bez przerwy musi być od niego uwalniany; wszak grozi mu wielkie niebezpieczeństwo, że oddali się od prawdziwego Boga i zwróci ku bożkom. Czasami prorocy interweniują i stają między Bogiem a bożkami. Tak na przykład Eliasz rzuca Jahwe i Baalowi wyzwanie na górze Karmel. Nadszedł bowiem czas, żeby Bóg powiedział wyraźnie, przed całym ludem, czy jest Bogiem żywym i prawdziwym, czy też tylko Bogiem ospałym, nieobecnym, a może nawet martwym.

W większości wypadków, zanim człowiek odejdzie zbyt daleko, Bóg interweniuje osobiście. Sam wybiera scenerię i okoliczności swej interwencji w naszym życiu. W taki czy inny sposób owa interwencja odpowiada dynamice nawrócenia, którą z mocą opisał prorok Ozeasz: "Dlatego zamknę jej drogę cierniami i murem otoczę, tak że nie znajdzie swych ścieżek. Za kochankami swymi pobiegnie, ale ich nie dogoni; zacznie ich szukać, ale nie znajdzie. Wtedy powie: Pójdę i powrócę do mego męża pierwszego, bo wówczas lepiej mi było, niż teraz" (Oz 2, 8-9). "Pójdę i powrócę" - zdanie to wyraża starotestamentowe pojęcie nawrócenia, które w grece Septuaginty oddano słowem "metanoien". Opowiadanie o niewiernej małżonce, która powraca do swego pierwszego męża, w sposób najbardziej precyzyjny wyraża to, co Biblia rozumie przez nawrócenie: "I stanie się w owym dniu - wyrocznia Pana - że nazwie Mnie: Mąż mój, a już nie powie: Mój Baal. Usunę z jej ust imiona Baalów, a imion ich już się nie wspomni. […]. I poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana" (Oz 2, 18-19; 21-22).

Jak liczni prorocy Starego Testamentu, tak również Jezus - największy z proroków - musi interweniować, aby wyzwolić swój lud z więzów rytualizmu. Musi stawić czoło podwójnej trudności. Przyszedł przede wszystkim po to, aby przynieść Dobrą Nowinę, ale przeciętny Żyd nie był na nią przygotowany. Co więcej, objawienie się Jezusa miało miejsce w takim momencie historii Izraela, w którym przynajmniej część Ludu Bożego nie oczekiwała już interwencji Jahwe. Jezus miał objawić najgłębszą tajemnicę Boga: miłość między Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Miał też objawić ostateczne wyzwolenie Ludu Bożego i urzeczywistnić je poprzez swą śmierć i swoje zmartwychwstanie. A wszystko to miało się dokonać pomimo oporu przedstawicieli starszyzny żydowskiej, którzy - w swym zadufaniu - pozostawali zamknięci na Boga i najwyraźniej stracili wszelką nadzieję na urzeczywistnienie się obietnic. Szczycili się swym pochodzeniem: "Ojcem naszym jest Abraham" (J 8,39) i doskonałą znajomością Tory: "A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty" (J 7,49), czym zasłużyli sobie na znamienną reakcję ze strony Jana Chrzciciela: "[…] z tych oto kamieni może Bóg wzbudzić potomstwo Abrahamowi" (Łk 3,8). Znaczy to, że liczą się nie prawa czy tytuły, jakie w swym mniemaniu posiadali oni do Miłości Bożej, ale sama Miłość. Ważna jest tylko łaska. Tak naprawdę to przesłanie Jezusa było bardzo proste; było ono niejako kontynuacją tego, co wcześniej głosili prorocy. Ale Jezus miał umrzeć z powodu swego przesłania, gdyż ówcześni Żydzi otaczali Jahwe niemal fanatycznym kultem, jak fałszywego bożka, i nie byli w stanie rozpoznać Go ani w Jezusie, ani w Jego Ojcu.

Młody Kościół Jezusa będzie musiał walczyć z podobną pokusą. Ledwo chrześcijaństwo zaczęło zapuszczać korzenie w duszach, ledwo Dobra Nowina zaczęła wydawać pierwsze owoce, a już pojawiła się pokusa wypaczenia jej w różnorakich formach bałwochwalstwa. Przyjdzie z nimi walczyć Pawłowi. Będzie on niestrudzenie przestrzegał wiernych przed zbyt legalistyczną interpretacją Tory, będzie im wyjaśniał, dlaczego Prawo nie może przynieść zbawienia: może je przynieść tylko wiara w Jezusa i oddanie się Mu. Racje, jakie podaje Paweł, są wyrazem jego głębokiego przekonania, a na pewno również osobistego doświadczenia, "bo inaczej łaska nie byłaby już łaską" (Rz 11,6; por. 4,16). Również w przypadku katechumenów nawróconych z pogaństwa pojawia się niebezpieczeństwo, że powrócą oni do kultu religijnego, który porzucili z miłości do Jezusa. Nawrócili się, ale dawny kult wciąż tkwi w ich religijnej podświadomości jako pociągający miraż. Paweł wydaje się tym poirytowany, gdyż z pasją stara się wyjaśnić im, że w ten sposób mogą wyprzeć się prawdziwego Boga, którego dopiero uczą się poznawać: "Wprawdzie ongiś, nie znając Boga, służyliście bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją. Teraz jednak, gdyście Boga poznali i, co więcej, Bóg was poznał, jakże możecie powracać do tych bezsilnych i nędznych żywiołów, pod których niewolę znowu chcecie się poddać? Zachowujecie dni, święta nowiu i lata! Obawiam się o was, czy się dla was nie trudziłem na próżno" (Ga 4, 8-11). "Biegliście tak wspaniale! Kto wam przeciął drogę trwania przy prawdzie?" (Ga 5,7).


Zobacz także
Alina Petrowa-Wasilewicz
Pompa funebris – tak w dobie staropolskiej określano uroczystości pogrzebowe. Pogrzeb był najważniejszą prezentacją zmarłego – jego dorobku i zasług, świadczył o pozycji społecznej, wpływach i bogactwie. Ceremonia musiała być wystawna i zapadająca w pamięć, wszak był to ostatni akord, podsumowujący życie. Później należało zamawiać Msze Święte, zatroszczyć się o nagrobek, nawiedzać kościół lub cmentarz. 
 
 
 
ks. Stanisław Dźwil

Bez Ducha Świętego nie byłoby Kościoła ani życia chrześcijańskiego, nie byłoby nas chrześcijan... księży, zakonników i zakonnic, misjonarzy, małżonków, osób bezżennych zaangażowanych w życie Kościoła... Bez Ducha Świętego nie byłoby świata ani ludzi. Duch Święty obdarza nieustannie świat i wspólnotę Kościoła swą stwórczą mocą, pełną życia i miłości. 

 

O Duchu Świętym z ks. Tadeuszem Marcinkowskim, ojcem duchownym w Wyższym Seminarium Duchownym Metropolii Warmińskiej w Olsztynie i egzorcystą diecezjalnym, rozmawia ks. Stanisław Dźwil.

 
Ewelina Gładysz
To żadne odkrycie. Od kilku dni w mediach społecznościowych przewija się filmik, na którym dziewczyna mobilizuje chłopaka, by zrobili sobie wspólne zdjęcie i zamieścili w sieci. Kłócą się. Przepychają. W końcu jest. Piękna fota. Uśmiechy młodych trafią do znajomych, rodziny, ale i ludzi całkiem obcych. Krążą po sieci. Krążą po świecie.   
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS