logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Divo Barsotti
Dzień z Chrystusem
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Wydawca: Bratni Zew
ISBN: 978-83-7485-094-0
Format: 130 x 210
Stron: 143
Rodzaj okładki: miękka



 

Kup tą książkę

 

Żyję z innymi

Nasz Pan nie mieszkał w domu za wyjątkiem trzydziestu lat życia w ukryciu. Ale i wtedy musiał mieć kontakt ze światem zewnętrznym, skoro później ludzie rozpoznali w nim syna cieśli (Mt 13,55). Natomiast od chwili, kiedy rozpoczął działalność publiczną, nie wiedział już, czym jest dom: był zawsze gdzieś, na drogach, placach, w polach, w miastach. Nie mógł uniknąć relacji ze światem, z ludźmi. A ludzie otrzymali w Jego życiu wszelkie prawo.

Chociaż w przypadku niektórych kontakt ze światem zewnętrznym zredukowany jest do minimum, można powiedzieć, że większość z nas żyje w nieustannym kontakcie ze światem, z ludźmi, poza swoim domem. Musimy zatem nauczyć się, jak przeżywać tę relację, jak przeżywać ciągle nowe związki z ludźmi i przedmiotami.
W naszym życiu zawiera się pewien element ciągłej nowości, którego brakuje w życiu monastycznym, ale który z kolei dominował w życiu naszego Pana: wędrował On bowiem od wioski do wioski; tam, gdzie spędził jeden dzień, następnego już Go nie było; to, co robił jednego dnia, następnego już się nie powtarzało.

Coś podobnego zachodzi także w naszym życiu: praca zawsze jest taka sama, ale mimo tego już fakt wychodzenia z domu zawsze stawia nas w relacji z różnymi osobami. Jeździmy autobusem, a przecież nie spotykamy tych samych pasażerów; wysiadamy i idziemy ulicą, a przecież nie codziennie mijamy się z tymi samymi osobami. Jak przeżywać coraz to nowe relacje z ludźmi, którzy dzień po dniu wchodzą w nasze życie? Co oznacza przeżywać z Chrystusem ową nieustanną relację z innymi, coraz to nowe kontakty? To jedno z najtrudniejszych zadań. Wymaga bowiem nieustannego nastawienia duchowego wobec tego, co nowe, wewnętrznej świeżości, którą na dłuższą metę trudno zachować. Człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Ale nie do oglądania coraz to nowych twarzy. Wobec nich zamykamy się w naszej ciszy i nie wchodzimy z nimi w relację.
Dajmy na to, jedziemy tramwajem. Czy osoby, które w nim spotykamy, mówią nam coś? Czy naprawdę angażujemy swojego ducha? Ile razy urzeczywistniamy relacje z tymi osobami – przynajmniej w duszy – modląc się za nie, myśląc o ich ewentualnych problemach, przyjmując ich do serca, przeżywając z nimi wieź taką, jaką dusza przeżywa z Chrystusem?

Jedziemy pociągiem. Pasażerowie obok nas są nam obojętni: wsiada się, wysiada… Jakby nas tu nigdy nie było. Ci ludzie siedzieli z nami, ale nie spotkali się z nami: nigdy nikogo nie spotkaliśmy.

Ileż straconych okazji do komunii z Chrystusem! Nie jest powiedziane, że współuczestnictwo zawsze odbywa się poprzez rozmowę, skierowanie słowa, i nie jest też powiedziane, że kierując do kogoś słowo naprawdę nawiązujemy z nim więź. Współuczestnictwo wymaga wewnętrznego nastawienia, rzeczywistego daru z siebie dla tego, do kogo się zwracamy. A przecież mówimy na wiele sposobów! Rozmawiamy w tramwaju, w pociągu, na ulicy, jednak nasze słowa są puste, nic nie przekazują, to jedynie sposób, by się obronić i uwolnić od męczącej ciszy: nic ponad to. Nie wchodzimy z nikim w relację; po minucie osoby te znikają z naszego horyzontu tak, jakby nigdy się nie pojawiły.
Gorzej, jeśli nie odzywamy się ani słowem i jesteśmy wobec innych całkiem obcy i obojętni.

A przecież każda dusza to cały świat. Więcej niż świat, to Chrystus dla nas. Dziecko, starzec, którego spotykamy: to Bóg, który postanowił, abyśmy komunikowali się z Chrystusem, abyśmy byli Chrystusem dla drugich, i aby drudzy byli Chrystusem dla nas. Każda komunia z Chrystusem ma na celu jedność, a jedność powstaje wtedy, jeśli oboje, zarówno ten, kto widzi, jak i ten, kto jest widziany, ten, kto mówi, jak i ten, kto słucha, są tym samym Panem jeden dla drugiego. Wówczas komunia jest doskonała.

...

Nie bądźcie roztargnieni, nie bądźcie powierzchowni. Musicie umieć dotrzeć do Boga poprzez każdą rzecz, widzieć w niej Jego oblicze, odkryć Jego piękno, dostrzec Jego obecność, Jego ogrom, siłę, łagodność Jego miłości. Jezus widzi wszystko, spogląda na wszystko, podziwia; my jesteśmy ślepi i niczego nie widzimy.
Moje teksty są suche, brakuje im konkretności, skłaniają się ku abstrakcji. Język naszego Pana był inny: konkretny, żywy, w stałym związku z rzeczami, przemawiał poprzez rzeczy. Tak jak rzeczy mówiły Mu o Bogu, o Ojcu Niebieskim, tak On za ich pośrednictwem mówi nam o Ojcu i mówi o sobie.

Ptaki na niebie i lilie polne, noc, w którą zostaje wyrzucony człowiek nie ubrany w szaty weselne, dom pełen światła, który przyjmuje mądre dziewice, lampa i narzędzia pracy, przedmioty do połowu, morze wzburzone i przejrzystość niebios, pole zaorane, na którym dopiero co ktoś pracował, ale także ciernie, które zagrażają kłosom: On wszystko widzi! A czy my potrafimy to zobaczyć? Czy posiadamy dziewiczy zmysł obserwacji, zdziwienia, jak człowiek na początku dziejów, kiedy otworzył oczy na stworzenie, jakie Bóg przed nim objawił? A może widzimy świat jedynie poprzez książki, jak mistycy średniowieczni? Mieli oczy i uszy zamknięte. Ale my otwórzmy się! Bo to Bóg pragnie wejść przez drzwi zmysłów. Chrystus otworzył się nie tylko na ludzi, ale na całe Boskie stworzenie. Jeśli nie jesteśmy siostrą klauzurową, musimy żyć w świecie: musimy chodzić po ulicach, jeździć tramwajami…
To piękne, że w relacji, jaką nawiązujemy ze wszystkim, musimy przeżywać nieustającą komunię z Bogiem, który przemawia do nas poprzez rzeczy i poprzez nie ofiarowuje siebie: On pragnie poprzez każdą rzecz przeżywać z nami swoją komunię miłości.


Zobacz także
Magdalena Dudała
Rozważając życie Jezusa Chrystusa i obecność w nim Trzeciej Osoby Boskiej zastanawiałam się jakie mogę czerpać z tego konkretne wskazówki dla mojego życia. Nie skupiałam się na tym co Jezus mówi o Duchu, lecz na tym w jakich momentach Duch Święty towarzyszy Jezusowi. Taką samą rolę jaką Duch Święty pełnił w życiu Człowieka-Boga, może pełnić w życiu każdego człowieka...
 
Paweł Sawiak SJ

Wielki Post jest czasem, w którym słowo „nawrócenie” pada najczęściej.  Większość z nas zapytana: „kto powinien się nawrócić?” – wskazałaby na zachód Europy, ISIS, wielkich przywódców światowych, koncerny naftowe albo rodzimych polityków. Wszyscy, tylko nie my. Ale czy nawrócenie jest zarezerwowane tylko dla spektakularnych grzeszników?

 
ks. Roman Słupek SDS

Czy jest mozliwe przyjecie wiary katolickej przez niewierzącego, który chciałby się nawrócić? Jeśli tak to gdzie powinien się z tym problemem udać?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS