logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wakacyjne spotkania z Bogiem A.D. 2002
materiał własny
 


Regulamin Konkursu
Konkurs trwał w miesiącach sierpień-wrzesień 2002 r. 
Tematem były opowieści o wakacyjnych spotkaniach z Bogiem. (np. na Mszy Świętej na krakowskich Błoniach podczas wizyty Ojca Świętego, ale także podczas różnych wycieczek, na rekolekcjach, wędrówkach po górach, pieszych pielgrzymkach lub zwyczajnie pośród codziennych zajęć...)

 

Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem - wyróżnienie

Moje niebo na ziemi

Zaczęło się tak jak zwykle. Moja ciotka, benedyktynka z Żarnowca, zadzwoniła i zapytała tatę, czy chcę przyjechać. Pytanie! No jasne, że chcę. Tylko również jak zwykle był ten sam problem - tata uważał, że wakacje są po to, żebym siedziała w domu, żeby mnie miał "na oku". Ale na szczęście po długich zapewnieniach, że nic mi się nie stanie po drodze i że ciotka mnie ani trochę nie zmusza, udało się i w ostatnią środę wakacji, gdy większość moich rówieśników ze smutkiem stwierdzała, że wakacje właściwie już się skończyły, ze szkolnym plecakiem na plecach siedziałam w PKS-ie, który wiózł mnie do mojego nieba na ziemi - do Żarnowca.

Żarnowiec - mała wioska, gdzie nie ma bankomatu, a poczta jest czynna 4 godziny w ciągu dnia. W samym jej środku od dwunastego wieku stoi majestatyczny kościół z przytulonym do niego klasztorem. A dokoła ogromne połacie pól i lasów, po których przechadza się Pan Bóg, gawędząc czasem z jakimś przypadkowo napotkanym świętym.

Gdy przyjechałam, była akurat godzina czytań, więc posiedziałam trochę w chłodnym cieniu murów, rozkoszując się ciszą i spokojem. A potem zaczęły się serdeczne powitania. "Emilka, nareszcie przyjechałaś!", "Jak to dobrze, że już jesteś!", "Co słychać w domu? Jak minęła droga?". Tak, nareszcie czułam, że jestem w Domu.
Dni spędzane w Żarnowcu są zawsze podobne. Przeplata się w nich modlitwa, praca, rozmowy z siostrami i gośćmi i dużo śmiechu. Bo klasztor wcale nie jest miejscem, gdzie siostry z posępnymi minami przesiadują godzinami w kościele marząc o wyjściu "na wolność". To miejsce, gdzie właśnie odnajduje się prawdziwą wolność i radość.

Najpiękniejsza jest kaplica. Urządzona na poddaszu, cała wyłożona jest jasnym drewnem. Część dla sióstr oddzielona jest od reszty kratą, po której pnie się różowo kwitnąca roślina. W ołtarzu jest romboidalny obraz dwóch Trójcy. To znaczy Trójcy Świętej i Świętej Rodziny. Boga Ojca wyobraża tęcza, Ducha Świętego gołębica. Matka Boska (z twarzą Madonny Ostrobramskiej) trzyma w dłoni rączkę Jezusa i jednocześnie różę, która jest symbolem kontemplacji. Z drugiej strony święty Józef trzyma kłos, symbolizujący pracę. A w tle - Jezioro żarnowieckie. Drzwiczki tabernakulum wyłożone są kryształem z podłożonym lustrem, które odbija padające na nie promienie słoneczne, tworząc niesamowitą grę światła. Ale jeszcze piękniejsza jest kaplica wieczorem, gdy siostry na zakończenie dnia przy zgaszonym świetle śpiewają Bogurodzicę.

Najbardziej podobały mi się chwile spędzane na stopniach wirydarza. Jest to ogród otoczony z czterech stron murami. Nie wolno do niego wchodzić świeckim, ale można popatrzeć, stojąc w wejściu. Więc siadałam tam i pogrążałam się w cichym, radosnym spotkaniu z Ukochanym. Nic Mu nie mówiłam. Przecież On i tak wszystko wie. Wiedziałam, że jest ze mną i tak jak ja patrzy na ogród. Po prostu było mi z Nim dobrze. Jednocześnie zastanawiałam się, czy kiedyś dane mi będzie siedzieć tak z Nim tam w głębi, gdzie benedyktynki ukryte przed światem codziennie pogrążają się w Jego miłości.

Bycie w Żarnowcu to także praca. A jaka? Przeróżna. Prasowanie, odkurzanie, pastowanie podłóg, wycieranie naczyń, nakrywanie do stołu, zbieranie owoców, drylowanie i wszystko, co akurat trzeba zrobić. A w każdej pracy obecny jest Bóg i wszystko robi się na Jego chwałę. Chodziłam spać zmęczona, ale szczęśliwa. Wstawałam niewyspana, ale uśmiechnięta. Przecież to wszystko dla Niego!

Byłam tam tylko 3 dni. Ale w sercu powtarzałam słowa psalmu "Jeden dzień w przybytku Pana lepszy jest niż innych tysiące". Wracałam do domu z bólem serca. Czułam, że zostawiam tam kawałek siebie. Ale wiedziałam, że jeszcze tam wrócę. Przecież to moje niebo na ziemi! Wrócę, może kiedyś na zawsze?

Emilia


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS