Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem
Bóg tak chciał
Niektórzy twierdzą, że spotkaniu z Bogiem muszą lub powinny towarzyszyć jakieś specjalne okoliczności. Zawsze byłam innego zdania choćby dlatego, że dla każdego specjalna okoliczność jest czymś innym.
Tego roku pierwszy raz poszłam na pielgrzymkę do Częstochowy. Szliśmy dość długo, bo aż 16 dni po ok. 35km. dziennie.
Codziennie zachodziliśmy do innego kościoła. Niektóre były dopiero w trakcie budowy, lecz mimo to ludzie witali nas z entuzjazmem. Msze były często wieczorem, więc zazwyczaj byliśmy padnięci. Marzyliśmy o tym, żeby zaszyć się w jakimś kącie świątyni i choć trochę się zdrzemnąć. Zdarzało się, że spaliśmy w konfesjonałach. Nie pamiętam nazwy miejscowości. Msza była wyjątkowo późno. Potem był jeszcze apel jasnogórski. Atmosfera była wspaniała. Kościół tonął w półmroku, czuć było zapach kadzideł, a wszystkiego dopełniało głuche dudnienie tam-tamów i cichy odgłos jakiejś piszczałki. Uwielbiam apele a ten był wyjątkowy. Z braku miejsc leżących stałam gdzieś z boku.
Po odśpiewaniu apelu i drobnych ogłoszeniach muzykanci zagrali znaną melodię. Wszyscy chwycili się za ręce i kołysali się śpiewając "Abba Ojcze...". Jeszcze nigdy nie czułam się tak wspaniale. Zdawało mi się, że odpływam gdzieś daleko. Odgłosy pieśni stawały się coraz słabsze. Apel się skończył i rozeszliśmy się. W nocy długo myślałam. W ogóle ostatnio często zastanawiałam się nad sprawami związanymi z wiarą, życiem... Tamtej nocy bardzo wiele zrozumiałam. Gdyby nie tamten wieczór pielgrzymka wniosłaby pewnie niewiele nowego w moje życie. Jednak stało się inaczej i również z tego powodu jestem szczęśliwa.
Widocznie Bóg tak chciał, i to jest dobre.
Kajka