Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem
Czuła opieka Matki
Moje spotkanie Boga, to raczej pozwolenie Panu Bogu na odnalezienie mnie w mojej codzienności. Pomocna mi była bardzo dobra lektura, jak Dzienniczek, Dzieje duszy czy Konferencje św. Maksymiliana. To wszystko jednak, co udało mi się uzyskać na drodze samorozwoju i samoświadomości zawdzięczam czułej opiece Matki Najświętszej.
Ostatni rok był patrząc po ludzku pasmem cierpień i życiowych rozczarowań. Teraz jestem wdzięczna Panu Bogu, że dopuścił do mnie tyle bólu, że prawie każdego dnia płakałam. Współpracowałam z łaską Boga i teraz, choć sytuacja zewnętrzna nie uległa poprawie, moja osobista relacja z Bogiem jest dużo silniejsza i żyję bardziej świadoma tego, kim jestem. To właśnie pytanie często mi towarzyszy ostatnio.
To prawda, że gdy Bóg chce nas zbliżyć do siebie prowadzi nas na pustynię. I dopiero, gdy sobie uświadomimy, czego naprawdę chcemy - jak w moim przypadku - głębszej relacji z Bogiem, wtedy pojawia się "oaza". Nie, nie fatamorgana, jakiej człowiek szuka w wyniku zaufania reklamom, ale prawdziwa oaza, gdzie Boży pokój ogarnia i pozwala odetchnąć i cieszyć się życiem.
Nie ma takiej sytuacji, w której zdanie się całkowite i ufne, na pomoc macierzyńską Maryi nie zakończy się pozytywnym rozwiązaniem. Przeżyłam życiowe katastrofy - zdradę męża (o której żona zawsze dowiaduje się ostatnia), widmo rozwodu, rozłąkę, odnowienie i przeżywanie ran dzieciństwa, bezsilność, bezrobocie mimo wyższego wykształcenia i młodości i inne bóle.
Kiedyś myślałam, że o mało co nie zwariuję, bo nie byłam w stanie stawić czoła sytuacji, ani emocjonalnie ani psychicznie. Dziś wiem, że także wtedy Opatrzność Boża czuwała nade mną. We właściwym czasie i momencie, Bóg zsyłał mi swego "anioła" na konkretny moment próby, raz była to pomoc rodziców, innym razem koleżanki.
Bóg pokazał mi jaka jestem naprawdę i jak mocno mnie kocha, całą - z tymi plusami których zazdroszczą mi ludzie, ale i z minusami, które wolałabym ukrywać nawet przed sobą. To prawda, że jak mocno kochamy samych siebie, jest odzwierciedleniem miłości i wyobrażenia Boga i Matki Najświętszej.
Bóg, którego wielbię teraz nie jest tym samym Bogiem, jakiego czciłam rok temu. Pewnie za rok lub dwa i to się zmieni. Ufam, że Boża Opatrzność poprowadzi mnie zawsze tam, gdzie mam być. Tak jak wiem, że i teraz jestem we właściwym czasie, we właściwym momencie, choć pewnie - jak każda kobieta, wolałabym mieć szczęśliwą rodzinę i dobrą pracę. Jednak mam zdrowie i wiarę, że "choćbym szła ciemną doliną, zła się nie ulękną, by Bóg jest ze mną."
Polecam wszystkim borykającym się z ranami głęboką modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne przez Jezusa Chrystusa oraz prace O. Grüna. Mnie bardzo pomogły zbliżyć się do siebie i zaakceptować miłość Bożą do mnie.
Życzę czułej opieki naszej kochanej Najświętszej Matki. Różaniec to najsilniejsza pomoc. Wiem, sprawdziłam!
LUCIA